Do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wpłynęły już wszystkie wnioski od koncernów w sprawie cen energii dla gospodarstw domowych na 2024 r. Przedstawiać taryfy do zatwierdzenia muszą cztery kontrolowane przez Skarb Państwa spółki: Polska Grupa Energetyczna, Enea, Tauron i Energa.
Business Insider (BI) ustalił, że we wnioskach pojawiają się ceny sięgające nawet około 900 zł/MWh, a wzrost stawek wobec cen obecnie płaconych przez Polaków może sięgnąć 100-120 proc.
Rekordowe taryfy z tego roku zamrożone
Serwis zwraca uwagę, że oficjalne zatwierdzone taryfy dla gospodarstw domowych na ten rok są rekordowe i sięgają od 1057 do 1130 zł/MWh, czego jednak nie odzwierciedlają rachunki, bo ceny zostały zamrożone na poziomie około 414 zł/MWh, a sprzedawcy prądu otrzymują z tego tytułu rekompensaty od państwa.
Według ustaleń BI, koncerny liczą na to, że oficjalne taryfy utrzymają się na poziomie powyżej 800 zł/MWh, a jednocześnie nowy rząd wprowadzi tarcze ochronne dla gospodarstw domowych, dzięki czemu Polacy nie odczują tak gwałtownych podwyżek.
Jak podkreślono w materiale, cena samej energii elektrycznej stanowi mniej więcej połowę całego rachunku za prąd. Podwyżka o ponad 100 proc. nie oznacza więc, że tak mocno wzrośnie cały rachunek.
Rachunek może być wyższy o 60-70 proc.
Zatem o ile więcej zapłacimy za prąd w przyszłym roku? Według prezesa URE Rafała Gawina, cały rachunek może wzrosnąć o 60-70 proc.
– Taryfa dystrybucyjna, jeśli nawet wzrośnie w stosunku do roku poprzedniego, to w znacznie mniejszym stopniu niż koszt pozyskania energii. Pragnę więc uspokoić: w przypadku całkowitego odmrożenia cen łączne opłaty za prąd - przy takich założeniach - nie będą dwukrotnie wyższe – powiedział Gawin w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Czytaj też:
Ile zapłacimy za prąd w przyszłym roku? "Znaczące podwyżki"