Przypomnijmy, groźba pod adresem polityk pojawiła się, kiedy ta brała udział w programie „Kawa na Ławę” w stacji TVN. Sprawę zgłoszono na policję. „Wczoraj dopełniłam po telefonie z Policji formalności, w nocy ostrzegli mnie, że sprawca jest w mojej okolicy, żebym nie wychodziła. Rano okazało się, że sprawca został w nocy ujęty” – relacjonowała wczoraj rano w mediach społecznościowych Lubnauer, dziękując policji za skuteczne działania. Jak się okazało, agresorem był funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej.
"To powinno być ostrzeżenie dla nas wszystkich"
– Wczoraj spotkał się ze mną komendant i zastępca Straży Marszałkowskiej, żeby wyrazić słowa ubolewania, że się tak zdarzyło – relacjonowała w poranku radia RMF FM liderka Nowoczesnej i Koalicji Obywatelskiej.
– Jest coś w tym, że w sytuacji, w której mamy cały Sejm okrążony jak forteca i wydaje się, że powinniśmy być szczególnie bezpieczni, okazuje się, że zagrożenie jest gdzieś w środku – dodała Lubnauer.
Polityk przypomniała też, że mężczyzna który jej groził, powoływał się na historię zabójstwa Pawła Adamowicz. – Mnie wydawało się zawsze, że śmierć Adamowicza to nie dosyć, że tragedia, to powinno być ostrzeżenie dla nas wszystkich, powinno być czymś, co powoduje, że wszyscy się zatrzymujemy i zastanawiamy, a dla kogoś stało się to wzorem do naśladowania – dodała.
Czytaj też:
Groził Lubnauer śmiercią. Media: To funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej