Od ubiegłego roku wprowadzane są zmiany w opiece psychiatrycznej polegające głównie na odejściu od „systemu azylowego” czyli leczenia w szpitalu, w stronę opieki środowiskowej. Jak to się sprawdza?
Bardzo dobrze. Obecnie w Polsce funkcjonuje 27 centów zdrowia psychicznego, które obejmują opieką ok. 3 mln osób (są we wszystkich województwach oprócz wielkopolskiego i opolskiego). Jeszcze w tym roku dołączy kolejnych 14 centów; w sumie objętych opieką będzie 4,7 mln osób dorosłych. Centra gwarantują kompleksową, ciągłą opiekę psychiatryczną, zlikwidowały kolejki do poradni psychiatrycznych, gwarantują opiekę ambulatoryjną, pomoc zespołu leczenia środowiskowego, możliwość leczenia na oddziale dziennym i stacjonarnym. Nowością są też punkty konsultacyjne, które działają w każdym dniu roboczym do godz. 18: można przyjść lub zadzwonić, zapisać się na wizytę. Jeśli konieczna jest pilna pomoc, to zostanie ona udzielona w ciągu 72 godzin; jeżeli konieczne jest przyjęcie do szpitala - funkcjonuje oddział szpitalny. Centra zdrowia psychicznego są inaczej finansowane: NFZ nie płaci za wizytę czy pobyt w szpitalu, tylko za mieszkańca danego terenu. To ok. 80 zł na rok; jeśli centrum obejmuje opieką 100 tys. mieszkańców, to dysponuje rocznym budżetem 8 mln zł. Ono decyduje, czy więcej pieniędzy przeznaczyć na opiekę środowiskową, czy na oddział dzienny. Inne są potrzeby są np. na warszawskiej Woli, a inne w Koszalinie.
Jak te centra zmieniły sytuację chorych na schizofrenię?
Osoby, które zachorowały na schizofrenię, miały problem z dostaniem się na wizytę do psychiatry. Schizofrenia często rozwija się powoli, jednak objawy mogą też wystąpić nagle. Zanim chory podejmie decyzję, żeby zgłosić się do psychiatry, często mijało wiele miesięcy; potem kolejnych kilka miesięcy chory czekał na wizytę. Tymczasem każdy epizod psychotyczny, który występuje, powoduje trwałe zmiany w ośrodkowym okładzie nerwowym. Obecnie jeśli chory zgłosi się do centrum (lub zgłosi go osoba bliska) zostanie zakwalifikowany jako wymagający pilnej pomocy i otrzyma ją w ciągu 3 dni.
Ważne jest też to, że od razu staje się on jest pacjentem centrum zdrowia psychicznego, a więc ma zapewnioną kompleksową opiekę. Jeśli był w szpitalu i wyszedł z niego, to wie o tym zespół leczenia środowiskowego, który pilnuje, żeby pacjent kontynuował terapię. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko konieczności kolejnego pobytu w szpitali. W działających centrach już zmniejszyła się liczba i długość hospitalizacji o 20-30 proc.
I jeszcze jedna sprawa, ważna w schizofrenii: jeśli to tylko możliwe, w leczeniu preferuje się stosowanie leków długodziałających - iniekcji, które można podawać, w zależności od preparatu, raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc, a mamy nadzieje, że niedługo będzie dla pacjentów dostępny lek, który stosuje się raz na trzy miesiące. Liczymy na to, że będzie jeszcze w tym roku refundowany.
W schizofrenii często jest problem, że gdy chory czuje się lepiej, po prostu odstawia leki?
Brak współpracy jest zmorą służby zdrowia, ok. 30-40 proc, niepowodzeń terapii nie jest spowodowanych brakiem skuteczności leków, tylko ich nieprzyjmowaniem. W schizofrenii problem jest o tyle poważniejszy, że pacjent mający epizod psychotyczny, jest bezkrytyczny wobec swojej choroby. Jeśli przekroczy pewien poziom nasilenia się objawów, to już nie uważa, że jest chory. A skoro tak, to dlaczego miałby przyjmować leki, zwłaszcza psychotropowe? Powtarza się wtedy mechanizm, który był przy pierwszym epizodzie choroby: dochodzi do zmian w ośrodkowym okładzie nerwowym, które często są nieodwracalne.
Zmiany, które dokonały się w mózgu w trakcie zaostrzenia choroby, są nieodwracalne?
Niestety, często tak. Mózg podlega takim samym prawom jak cały organizm; jeśli dojdzie do zniszczenia komórek, jest to nie do odwrócenia. Dlatego leki długodziałające są dobrą perspektywą dla pacjentów i opieki psychiatrycznej. Zespół opieki środowiskowej wie, czy pacjent przychodzi na wizytę, czy dostaje iniekcję. Nie trzeba pilnować, żeby dwa razy dziennie przyjął tabletkę. Leki długodziałające to zupełnie inny komfort dla pacjenta.
Leki, które przyjmuje się raz na miesiąc czy raz na kwartał są bezpieczne i skuteczne? Do organizmu uwalniają się w takiej samej ilości przez cały ten okres?
Tak, jest to udowodnione; terapia jest skuteczna i bezpieczna. Tak naprawdę chory dostaje nawet relatywnie mniejszą dawkę leku niż w przypadku stosowania środków doustnych. Farmakokinetyka leku długodziałającego jest taka, że on uwalnia się powoli, cały czas w takiej samej ilości. Nie ma sytuacji - jak przy przyjmowaniu doustnym - nagłych pików, a potem spadków zawartości leku we krwi. A za część objawów niepożądanych były odpowiedzialne właśnie wahania stężenia substancji czynnej we krwi.
Chory na schizofrenię, który przyjmuje nowoczesne leki, funkcjonuje normalnie? Nie wywołują one objawów przytępienia, jak przy dawniej stosowanych lekach psychotropowych?
Nie, przy stosowaniu nowych leków nie dochodzi do takich zmian, jak to było przy klasycznych lekach psychotycznych, gdy pojawiały się zmiany neurologiczne. Obecnie pacjenci cierpiący na schizofrenię przyjmujący nowoczesne leki funkcjonują normalnie, pracują, zakładają rodziny, nie muszą przechodzić na renty - oczywiście pod warunkiem, że się leczą. A niestety schizofrenia jest chorobą, w której pojawiają się zaostrzenia, jeśli nie leczy się jej systematycznie.
Systematyczne przyjmowanie leków oznacza zapobieganie zaostrzeniom?
Tak, w przypadku pacjenta leczenie to zapobieganie kolejnym epizodom schizofrenii, a w przypadku systemu ochrony zdrowia - zmniejszenie kosztów pośrednich, jakie ona generuje.
Prof. Piotr Gałecki jest psychiatrą, kierownikiem Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, krajowym konsultantem w dziedzinie psychiatrii
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.