Wojna polsko-polska pod flagą tęczową

Wojna polsko-polska pod flagą tęczową

Dodano: 
Flaga LGBT
Flaga LGBTŹródło:Pixabay/ domena publiczna
15 czerwca, dzień 104. Wpis nr 93 | Kampania była dość niemrawa. Nawet po wejściu Trzaskowskiego nie za wiele się działo. Pozostali pretendenci dalej mówili swoje, Kosiniak-Kamysz i Hołownia wciąż udawali bezpartyjnych, stojących ponad podziałami, choć nerwy dały o sobie znać, bo skończyło się doginanie Kidawy i trzeba było zakasać rękawy.

Trzaskowski zaplątał się w program „Nowa Solidarność”, który tak naprawdę miał obiecać jeszcze większe transfery społeczne ze środków pochodzących z zamykania kluczowych dla PiS inwestycji (Przekop Mierzei i Centralny Port Komunikacyjny). W sferze merytorycznej był dalej stary anty-pis. Z drugiej strony prezydent Duda odpowiedział obroną tych inwestycji i wszystko stanęło w miejscu. No, jeszcze kandydaci ruszyli w kraj i na poziomie „polski powiatowej” Trzaskowski raczej poległ, po czym wycofał się do twierdz większych miast. Twardy elektorat każdego z kandydatów dostał swoje (ale on przeceiż nic nie potrzebuje, bo jest twardy), zaś kluczowi wahający się nie otrzymali nic.

Jednak sztabowcy Dudy weszli bardzo mocno z tematem LGBT i wszystko ruszyło. Kandydat Duda wykreślił w swojej Karcie Rodziny nieprzekraczalne granice dla swych programowych działań, mając nadzieję, że popiera to większość Polaków. To z drugiej strony wyraźnie podzieliło elektoraty, do tej pory nie bardzo wiedzące co ze sobą zrobić, bo argumenty dwóch rywali mijały się ze sobą. Prezydent wykazał się inicjatywą, narzucił narrację i biorąc pod uwagę preferencje Polaków postawił Trzaskowskiego w trudnej sytuacji. Polega ona na tym, że aby odpowiedzieć Dudzie musi Trzaskowski być „responsywny”, czyli wejść na wyznaczony przez niego teren z wyraźną deklaracją, której samTrzaskowski unika. Pytany wprost czy popiera małżeństwa jednopłciowe – kluczy, tak jak jego kolega Budka. Ofensywa PiSu oparta jest na kalkulacjach wynikających z badań opinii publicznej. Przy możliwym starciu w II turze obaj kandydaci szukają elektoratu przegranych kandydatów i tych, którzy nie będą głosowali w pierwszej turze, a których da się zmobilizować na samą II turę jakimś dramatycznym wyzwaniem, które nie pozwoli zostać im w domu. I badania (chociażby z końcówki zeszłego roku, za Rzepą) pokazują, że 64,6% Polaków jest przeciwnych małżeństwom jednopłciowym, zaś adopcji przez nie dzieci – 73,1%. To są procenty znacznie przekraczające poparcie obecnego prezydenta, tak więc zawłaszczenie tego tematu w takim procencie i przerobienie go na elektorat kandydata może być marzeniem każdego sztabu. W dodatku można grillować kontrkandydata, bo ten, choć kluczy – opowiedział się w już w tej sprawie w pierwszych miesiącach swojej warszawskiej prezydentury, ogłaszając dla stolicy swąKartę LGBT+.

Na tym można dojechać do drugiej tury, a potem wszystkich zwolenników kandydatów, którzy się nie dostali do II tury szantażować tym, czy chcą głosować na propagatora odrzucanych społecznie dewiacji. Tak to się będzie sprzedawało. Ale są dwa szkopuły.

Po pierwsze – to jest jak stawianie w ruletce wszystkiego na jeden kolor, w dodatku – tęczowy. A w ruletce obstawianie koloru to albo zdublowanie wygranej, albo przepadek wszystkiego. Otóż nie wiadomo czy tęczowy temat zaskoczy. Opozycja dała już odpór i to – zjednoczona. Wszyscy zakrzyknęli, że krytyka LGBT w wykonaniu Dudy-kandydata jest atakiem na osoby, nie zaś na ideologie, bo takiej nie ma. Ma to spersonalizować atak na to środowisko, by wyszło, że Duda atakuje ludzi, w dodatku opresjonowane w Polsce mniejszości, a nie jakieś wyimaginowane ideolo. Oczywiście jest to zabieg manipulacyjny i dzielenie włosa na czworo, które ma zbrutalizować przekaz Dudy. Jasne, że ideologia LGBT istnieje, a właściwie doktryna, tyle, że teraz opinia publiczna zajmuje się dywagacjami, czy można wydestylować ideologię od jej osobniczych wyznawców. Zjednoczenie opozycji widać gołym okiem – jako że Trzaskowscy unikają jasnej deklaracji, zgłosiła się ofiara zastępcza i ruch Biedronia powiedział, że to skandal, bo to atak na nich i ich środowisko. Nawet wystąpiła mama kandydata Biedronia i wezwała do nie stygmatyzowania dzieci, ich dzieci… Teraz jeszcze doszły pomruki ze świata na taki skandal, łącznie z wykluczeniem Polski z powirusowej pomocy UE. I mamy ostry podział, wraz z nieodłącznym straszeniem na kogo wyjdziemy „na świecie”. Argumentem bardzo wrażliwym, szczególnie dla aspirujących Europejczyków, którymi są nie tylko zwolennicy anty-pisu, ale też wielu wahających się Polaków, wychowanych przez III RP w poczuciu swej europejskiej niepełnowartościowości. I mamy wojenkę na całego, ale pojawia się drugi aspekt.

Ten temat zdaje się zdominować kampanię prezydencką do cna. Jak napisałem wcześniej socjotechnicznie i kampanijnie jest wartościowy, dzieli wyraźnie elektorat z przewagą w badaniach po stronie Dudy, jeśli da się mu przekuć kwestie światopoglądowe we własne poparcie, a to wcale nie jest takie proste. Za to z punktu widzenia jakości rządzenia, wizji polskiej prezydentury temat jest kompletnie bezwartościowy. Na świecie po (?) pandemii dzieją się najważniejsze dla Polski rzeczy, które zdecydują o naszych losach na długie lata. My zaś wybierzemy prezydenta ze względu na podział: białoczerwona vs. tęczowa Polska. Pozbawiamy się tym samym debaty na zasadnicze tematy i dostaniemy w każdym wypadku w tym zakresie – prezydenta-niespodziankę. Będziemy wiedzieli co myśli o adopcji dzieci przez związki (małżeństwa?) jednopłciowe, ale nie będziemy wiedzieli jaką pozycję Polska ma zająć w zaostrzającym się konflikcie USA-Chiny, jak będziemy działać w nowych warunkach Unii Europejskiej i jak będziemy walczyć o swoje, kiedy każdy z pretendentów do światowej hegemonii będzie się układał z Rosją na temat sojuszu przeciw temu drugiemu.

PiS włożył wszystkie jajka do jednego koszyka podpierając się taktycznie zacytowanymi wyżej badaniami. A to nie takie proste. Np. za karą śmierci jest 60% Polaków, zaś na Konfederację, która sobie z tego tematu zrobiła wyborczą cechę różnicującą, głosują procenty.

Czeka nas ostra walka i to nie na temat, a na emocje. Jak to zwykle bywa w kampanijnych ofensywach wojny polsko-polskiej.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także