W najnowszym numerze tygodnika "Newsweek" opublikowano rozmowę z czwórką aktorów: Magdaleną Cielecką, Mają Ostaszewską, Maciejem Stuhrem i Jackiem Poniedziałkiem. Aktorzy zwierzają się na łamach tygodnika Tomasza Lisa jak bardzo boją się o swoje bezpieczeństwo w związku z obecną sytuacją polityczną. W swoich zwierzeniach wszystkich przebiła jednak Cielecka, która wspominała jak wracała z jednej z manifestacji Komitetu Obrony Demokracji. – Wracałam wieczorem tramwajem po manifestacji z przypiętym znaczkiem KOD. I siedział tam facet, czułam, że mnie rozpoznał. I on jakimiś dźwiękami, onomatopejami zwierzęcymi, próbował dać mi do zrozumienia, że mu śmierdzę. Poczułam się, jak - przepraszam za porównanie - żydowskie dziecko w tramwaju w czasie okupacji, które jest wystraszone i wie, że nie powinno w tym tramwaju być – stwierdziła.
Do tych słów odniósł się dziennikarz Dawid Wildstein:
Do Magdaleny Cieleckiej:
Przeczytałem ostatnio, że poczuła się Pani jak żydowskie dziecko w trakcie Holocaustu, bo jakiś Pan w tramwaju krzywo się spojrzał na pani znaczek KOD.
Dlatego spieszę Pani wytłumaczyć. W przeciwieństwie do Pani...
Żydowskie dziecko w trakcie okupacji nie jeździło komunikacją miejską. Nie grało w teatrze i filmie. Nie jadło sushi, nie jeździło na wczasy na Maderę czy do Tajlandii. Nie biegali po balach i imprezach, nie robiło sobie kretyńskich sesji zdjęciowych ani nie udzielało jeszcze durniejszych wywiadów do poczytnych gazet. Nie zarabiało też ani nie żyło w sympatycznych warunkach lokalowych..
Dziecko żydowskie było wtedy mordowane, torturowane, gwałcone, gazowane, zagładzane. Żyło w koszmarne i piekle, którego, na szczęście, Pani nie zrozumie.
Swoimi durnymi tekstami pod publiczkę zeszła Pani do poziomu neonaziolskiego frajerstwa wołającego - "wujek Adolf zabrał żydowskie dzieci na obóz hihi".
Brawo. Jeśli ma Pani choć gram przyzwoitości - przeprosi. Czekam
A do reszty opozycji totalnej- róbcie co chce ta. Tańczcie i wyjcie szlagiery w sejmie. Jedzcie tam pizze i sushi, róbcie sobie przerwy w walce o wolność jadąc na wczasy do Portugalii, dawajcie się bić przez niewidzialnych policjantów. Spoko. Może macie rację. Ale przestańcie sobie wycierać buźki milionami niewinnie pomordowanych. Tyle możecie?