Sławomir Wałęsa od kilkunastu lat mieszka w Toruniu. Syn byłego prezydenta narzeka w rozmowie z "Super Expressem", że nikt go nie chce zatrudnić. Sam przekonuje, że winne jego losowi jest nazwisko, jakie nosi.
– Wezmę każdą pracę. Może być najniższa krajowa. Moje nazwisko przeszkadza mi w znalezieniu pracy. Przez nie żadnej roboty nie mogę znaleźć. Bycie synem Lecha Wałęsy ma plusy i minusy. W moim przypadku tych minusów chyba jest jednak więcej – stwierdził mężczyzna.
Z wykształcenia syn byłego prezydenta jest informatykiem. W rozmowie z dziennikiem przyznaje, że był już na kilku rozmowach kwalifikacyjnych, ale bez skutku. – Jestem brany pod uwagę dopóki nie zaczną się przyglądać mojemu nazwisku – mówi.
Mężczyzna dodaje, że gdy na jaw wychodzi, że pochodzi z Gdańska, a jego ojcem jest były prezydent, to rozmowa o pracę natychmiast się kończy. – To nazwisko wcale nie pomaga. Wręcz przeszkadza – dodaje.
Lech Wałęsa bez pracy
Problemy finansowe ma również sam były prezydent. Niedawno szukał pracy przez internet. Lech Wałęsa zamieścił nawet swoje ogłoszenie na portalu, który wspiera rozwój zawodowy osób po 50 roku życia. Były prezydent od dłuższego czasu skarży się na swoją emeryturę i brak środków do życia.
Lech Wałęsa poszedł jednak za ciosem i poinformował Polaków, że zamierza włączyć się... w świat biznesu. "Zapraszam właścicieli firm i moich przyjaciół aby usiedli ze mną do stołu i wspólnie zbudowali biznes plan i dochodową markę" – napisał na Facebooku.
Warto przypomnieć, że wszyscy byli prezydenci otrzymują dożywotnio 75 proc. podstawowego wynagrodzenia urzędującej głowy państwa. Obecnie to kwota około 8-10 tys. zł brutto. Oprócz tego dostają środki na prowadzenie biura oraz ochronę ze strony Służby Ochrony Państwa.
Czytaj też:
Wojewódzki zaprosił Wałęsę. Tak mówił o PiSCzytaj też:
Tygodnik Urbana chce zatrudnić Wałęsę. "Większość zachęca mnie by się zgodzić"