Sprawa zaczęła się po kazaniu Międlara w Białymstoku. – Największą przeszkodą na drodze ruchu wolnościowego, zdążającego do umocnienia narodu, nie są oligarchowie, mafia, establishment czy wrogowie, ale jest zwykłe tchórzostwo, zwykła żydowska pasywność (...) Ciemiężyciele i pasywny żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, przełknąć, przetrawić, a na koniec będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni – mówił ksiądz Międlar.
Po tych słowach Joanna Scheuring-Wielgus poinformowała prokuraturę. W odpowiedzi Jacek Międlar napisał na Twitterze: „Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?”. Posłanka Nowoczesnej postanowiła zgłosić sprawę do prokuratury, powołując się przy tym na art. 190 kk i art. 255. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście uznała, że doszło do publicznego nawoływania do zabójstwa oraz groźby, która wzbudziła u pokrzywdzonej uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona.
Dzisiaj zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd wymierzył Międlarowi karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności, polegającą na obowiązku nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Scheuring-Wielgus skomentowała wyrok na Twitterze: "Słowa ranią. Przed chwilą potwierdził to Sąd. Jacek Międlar został skazany". Jacek Międlar zapowiedział odwołanie.
twittertwitter