Twierdzą, że stoją na straży praw człowieka. Co ciekawe, za jedno z nich uznają prawo do aborcji. Przekonują, że w swoich działaniach kierują się uniwersalnością i niepodzielnością praw człowieka, bezstronnością i niezależnością, solidarnością międzynarodową i skutecznymi działaniami na rzecz konkretnych osób, których prawa zostały złamane.
Czytaj też:
Usunęła ciążę z powodu małego mieszkania. Natalia Przybysz twarzą akcji Amnesty International
Kiedy łamane jest podstawowe prawo człowieka, jakim jest prawo do życia, oni milczą. Dopiero wywołani do odpowiedzi piszą post na portalu społecznościowym. „Rozumiemy emocje związane ze sprawą Alfiego Evansa. Rozumiemy, że dla rodziców jest to tragiczna sytuacja i decyzja sądu może być dla nich nie do zaakceptowania. Nie mamy jednak możliwości zaangażowania się, nie mamy wglądu w sytuację chłopca i nie znamy wszystkich okoliczności” – czytamy we wpisie Amnesty International.
Jak można się było spodziewać, wpis spotkał się z falą krytyki. „Czy Amnesty ma wzgląd w sytuację wszystkich 'uchodźców' i czy zna wszystkie okoliczności ich przybycia do Europy? W 99% nie. A mimo nie waha się gardłować jak opętana na rzecz bezwarunkowego otwarcia granic i przyjmowania wszystkich jak leci. Hipokryzja zawodowych ‘humanitarystów’” – czytamy w jednym z komentarzy. „AmnestyPolska jak Piłat umywa ręce w sprawie Alfie Evans. Będzie wam to zapamiętane!” – napisał inny użytkownik Twittera. „Gdyby tylko 'tatuś' i 'mamusia' byli tej samej płci, to od razu organizowany byłby maraton pisania listów do brytyjskich władz. I nieustająca pikieta przed sądem” – dodał kolejny internauta.
Czytaj też:
Szymon Hołownia o sprawie Alfiego Evansa: Jest mi po prostu koszmarnie, nie do opisania, wstydCzytaj też:
Ojciec Alfiego Evansa: Trudno mi w to uwierzyć. Polska jest niesamowita