P onieważ Mistrz zdecydował, że nie będzie wystawiał literatury – ani dramatu, ani adaptacji – tylko własne przemyślenia, mamy tutaj do czynienia z inscenizacją stanu umysłu w czystej postaci. Ponad pięć godzin głębokiego zanurzenia, jak w batyskafie, w odmęty światopoglądu, obsesji, lęków i tęsknot Mistrza. Linia narracyjna jest wątła albo nie ma jej wcale, motywacja zdarzeń – czysto eseistyczna, filozoficzna i archetypiczna, bo, jak wiadomo, Mistrz za głównego, instruktywnego filozofa świata uważa Carla Junga.
Tylko pierwszorzędna reżyseria i umiejętność mistrzowskiego poprowadzenia dialogów oraz wspaniały Andrzej Kłak (jako idealne medium) uwiarygodniają tę dziwaczną fabułę na skraju sennego albo narkotycznego majaczenia. Oto zestarzały i zgorzkniały Antonin Artaud, radykalny, utopijny reformator teatru (a raczej jego zombiastyczne wcielenie) zwołuje spotkanie ikon XX-wiecznej rewolucji społecznej i obyczajowej zachodniego świata: Janis Joplin, Timothy Leary, Patti Smith, Susan Sontag… Inicjuje ten seans,
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.