Jak przystało na prawdziwego człowieka renesansu, Mikołaj Kopernik był nie tylko astronomem, matematykiem, prawnikiem, lekarzem, znawcą ekonomii i obronności(bronił zamku w Olsztynie przed atakami Krzyżaków), lecz także pociągało go malarstwo. Jeden z polskich badaczy jego dokonań wysunął nawet przypuszczenie, że w czasie studiów w Bolonii pobierał lekcje malarstwa u słynnego wówczas artysty Francesca Francii. Pierre Gassendi, biograf naszego astronoma, tak pisał w połowie XVII w.: „Dbał o to, aby poznać wszystkie obszary wiedzy, i tak oto poświęcił się badaniu perspektywy, a przy tej okazji zainteresował się malarstwem. Stał się tak doświadczony, że, jak się mówi, doskonale wykonał swój portret, używając lustra. Ponadto radzono mu, aby przedstawiał wszystko, co miał na myśli. Kiedy podróżował, zwłaszcza po Włoszech, wyrażał to, co jest godne uwagi, nie tylko przez szkicowanie, lecz także jak najbardziej przez malowanie”. Słowa te znajdują potwierdzenie, przynajmniej częściowe, w inskrypcji towarzyszącej wizerunkowi Kopernika na zegarze katedry w Strasburgu z 1571 r. Widzimy tu jego postać prawie naturalnej wielkości z tablicą, na której płaszczyźnie widnieje napis: „Prawdziwy wizerunek Mikołaja Kopernika wykonany według jego autografu”. Pisze o nim również Conrad Dasypodius, autor programu ikonograficznego zegara: „Portret przedstawia wspaniałego uczonego, matematyka Mikołaja Kopernika, i jest prawdziwą kopią podobizny, przekazanej z Gdańska przez wielce szanownego uczonego, dr. Tidemanna Gyse’a. Portret został odwzorowany jak najdokładniej z oryginału przez Tobiasa Stimmera”. Niestety, oryginał autoportretu zaginął, ale jego strasburską kopię powieliły liczne ryciny, utrwalając tym samym, w wielkiej ilości adaptacji i powtórzeń, charakterystyczne oblicze astronoma, które wszyscy znamy. Istnieją też ślady działalności Kopernika w zakresie sztuki rysowania; są nimi proste szkice w rękopisie „De revolutionibus” i przede wszystkim prawdziwe arcydzieło w postaci wspomnianego już diagramu.
Odniesienie do malarstwa odnajdujemy u Kopernika w dedykacji „De revolutionibus” papieżowi Pawłowi III i w przekładzie „Listów moralnych” wczesnobizantyńskiego poety Teofilakta Symokatty, wydanych w Krakowie w 1509 r. W dedykacji czytamy: „Nie zdołali [dawni astronomowie] wyprowadzić rzeczy najważniejszej, mianowicie układu wszechświata i ustalonego porządku jego części, lecz przytrafiło się im to samo, co komuś, kto by to stąd, to zowąd wziął ręce, nogi, głowę i inne części ciała i namalował je, co prawda, bardzo dobrze, ale tak, że w odniesieniu do jednego i tego samego ciała nie odpowiadałyby sobie nawzajem i powstałby z nich raczej jakiś dziwoląg niż obraz człowieka”. Słowa te zdają się sugerować, że ich autor dobrze znał rysunki Francesca di Giorgia Martiniego i Leonarda da Vinci ukazujące człowieka wpisanego w koło i kwadrat. Innym przykładem związków naszego astronoma ze światem sztuki jest odcisk gemmy antycznej, najprawdopodobniej wprawionej w sygnet, zachowany na kartach jego listów. Gemma przedstawiała nagiego Apollina z lirą, a więc wyobrażenie bóstwa słonecznego, pojmowanego jako źródło harmonii kosmosu.