Gazeta informuje o zaskakującym zwrocie akcji na samym finiszu procesu byłego senatora Platformy Obywatelskiej.
Józef Pinior został zatrzymany w listopadzie 2016 r. Ukryte mikrofony miały zarejestrować, jak oferuje "pomoc" w instytucjach państwowych, powołując się na swoje wpływy. Oskarżono go o przyjmowanie łapówek w wysokości 40 tys. zł.
Tymczasem – jak pisze "Fakt" – tuż przed mowami końcowymi w procesie, obrońca Piniora ujawnił, powołując się na opinię biegłych, że "w co najmniej jednym przypadku mogło dochodzić do manipulacji w nagraniach".
Cytowany przez dziennik Pinior stwierdził, że "trzeba ustalić, czy cały materiał dowodowy, którym CBA niszczy nas od 4 lat, jest oparty na oryginalnych podsłuchach".
Jak oświadczył z kolei prokuratur Roch Walczak, "system nagrywania jest tak skonstruowany, że mataczenie jest niemożliwe".
Według tabloidu nowe światło na sprawę mogą rzucić zeznania funkcjonariusza CBA, który montował nagrania z podsłuchów. Jego przesłuchanie zaplanowano na 8 stycznia.
Czytaj też:
Burmistrz płakał, gdy zakładali mu kajdanki. Kulisy akcji CBA