Wypadek Hołowczyca. Jego samochód dachował

Wypadek Hołowczyca. Jego samochód dachował

Dodano: 
Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy
Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy Źródło: PAP / Leszek Szymański
Kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc miał wypadek samochodowy. Jego auto dachowało.

Auto Krzysztofa Hołowczyca dachowało na drodze w lesie w okolicy Oleszna w województwie zachodniopomorskim – ustalił reporter Radia Zet. Do wypadku doszło w niedzielę rano.

W tym czasie w okolicy odbywał się Rajd Baja 22 Drawsko Pomorskie, w którym startował Hołowczyc. "Anonimowy kierowca zadzwonił na numer alarmowy 112 i powiadomił o wypadku. Na miejsce jako pierwszy udał się patrol Żandarmerii Wojskowej, bo teren ten znajduje się pod jurysdykcją wojska" – podaje rozgłośnia.

Pouczenie dla Hołowczyca

– W zdarzeniu uczestniczył jedynie kierowca, zdarzenie nie stanowiło zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego. Zastosowano więc artykuł 41 Kodeksu Wykroczeń, który mówi o środkach oddziaływania wychowawczego. Kierowca został pouczony – przekazał Radiu ZET kapitan Tomasz Zygmunt z Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Szczecinie.

Patrol policji, który pojawił się na miejscu później zatrzymał dowód rejestracyjny pojazdu. Auto nie nadawało się do dalszej jazdy.

Utrata prawa jazdy

Przypomnijmy, że w 2018 r. Krzysztof Hołowczyc stracił prawo jazdy na trzy miesiące. Kierowca w wydanym oświadczeniu pisał m. in. o tym, że nie jechał "nadzwyczaj szybko", a policja miała błędny odczyt prędkości jego auta.

"Jedziemy sobie razem z Maćkiem Wisławskim do Polanicy na spotkanie z klientami pewnego dużego banku. Dojeżdżamy do Nowej Rudy, wspominając sobie nasze niegdysiejsze zwycięstwa odniesione w tych okolicach. Jechaliśmy spokojnie, raczej nie szybciej niż 100 km/h. W pewnym momencie dojeżdża do nas z tyłu nieoznakowany samochód policji w wideorejestratorem. Policjanci twierdzą, że według ich zapisu wideo jechaliśmy 113 km/h w terenie zabudowanym i w związku z tym zatrzymują mi prawo jazdy. Tłumaczymy im z Maćkiem, że jesteśmy przekonani, że nie jechaliśmy powyżej 100 km/h, że odczyt to jest ich prędkość a nie nasza, że taka metoda pomiaru nie jest precyzyjna, że są wyroki sądów w tej materii" – wskazał Krzysztof Hołowczyc.

Nie zgodził się na przyjęcie mandatu argumentując, że pomiar prędkości został wykonany nieprawidłowo. Policjanci zatrzymali jednak jego prawo jazdy.

Źródło: Radio Zet
Czytaj także