Polexit. Jak to się właściwie robi?

Polexit. Jak to się właściwie robi?

Dodano: 
Polska i UE. Zdjęcie ilustracyjne
Polska i UE. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Flickr / Platforma Obywatelska
Dzień 591. Wpis nr 580 | No dobra, pojawia się w obiegu ten Polexit, wielu uważa, że powody są, ale jakoś nie słychać jak to się miałoby zadziać.

No, opozycja krzyczy, że w nocy zbiorą się pisowcy i mogą to przepchnąć. A właściwie nie wiadomo czemu tego nie robią? Może nie chcą, ale opozycja mówi, że o niczym innym nie marzą. A może, cynicznie, chcą, ale nie mogą, bo z 80-90 procent ludu chce być w Unii. Jestem ciekaw, czy dlatego, że dają kasę, a jak to my będziemy płatnikiem netto to się odechce?

Dyskusja o bilansie naszej przynależności ciężka jest, co dowodzi, że temat wyjścia jest nieprzekraczalnym tabu i nie wolno nawet o tym myśleć, pod groźbą wykluczenia i to z obu środowisk plemiennych. Widać to było po zajadłym ataku na „raport Jakiego”, z którego wyszło, że to my dopłacamy do interesu. A więc rzucono się na niego, zakwestionowano metodę wyliczenia, ale po proteście autorów, którzy stwierdzili, że to nieprawda jest – polemiki nie podjęto. Ale większość się oburzała generalnie za sam fakt zapytania. Po prostu to nie wypada, bo przecież wiadomo, że bilans musi być dodatni. Po prostu nas dotują z dobroci serca.

Wyraźnie widać pewne połączenie klęsk wiszących nad Polską na nitce unijnej. Właściwie tematy są takie same, tylko jakoś dziwnie się zintensyfikowały. No bo praworządność jest jaka była, w kwestii klimatycznej położyliśmy się na hałdzie węgla i odsłoniliśmy brzuch. A tu nagle takie wzmożenie. Tak, odpalono Turów rękoma czeskimi, TSUE dołożyło swoje i przyszły kary oraz zwłoka w wypłacie funduszy i środków na Krajowy Program Odbudowy. Kumulacja taka.

Moim zdaniem kumulacja wynika… z ostatnich spotkań Bidena z Merkel, gdzie Niemcy dostali wolną rękę dla przywództwa w Europie, które wcześniej tonizował Trump. Teraz jesteśmy już porzuceni przez naszego zamorskiego sojusznika i wydani na pastwę nowego lokalnego hegemona. A więc Niemcy używają swojego narzędzia dominacji europejskiej jakim stała się Unia. I jednym wolno w praworządności więcej a drugim mniej. Polska podpadła, żeby stanowczością, ale chyba niezgulstwem, deklaratywną pryncypialnością. W dodatku wykazując słabość wycofywania się chwilę po buńczucznych zaśpiewach, co tylko ośmiela do następnych prób wsuwania noża w polskie masło. I dostajemy zewsząd, jak w ruskim czołgu, nie mamy odpowiedzi, inicjatywy, tylko reagujemy po fleku. Na pokaz z dumą, a w kuluarach popiskując.

No dobra. Powiedzmy, że Polexit. Ale tym nawet Brukseli nie postraszymy, co najwyżej wskażemy elektoratowi, że chcieliśmy, ale okoliczności nie dały. Czyli znowu polityka zagraniczna w służbie polityki wewnętrznej. Koszmar. Pomijając poparcie dla pozostania w Unii, to jak to by miało wyglądać? No, zbiorą się tam w nocy i nas wypiszą (absurd), i co dalej? Przecież jak wychodziła Wielka Brytania, duży płatnik netto do unijnej kasy, musiała oddać do Brukseli 40 miliardów funtów, to ile musielibyśmy zwrócić my – biorcy netto?

Jesteśmy jak małżeństwo, mamy wspólny dorobek, dzieci, które się urodziły w tym związku. Ciężko się rozwieść. Zwłaszcza, że małżonek zasobny, butny i chce pokazać gdzie nasze miejsce, chociażby dla przykładu wobec innych oblubienic z europejskiego haremu. W dodatku ma dobrą i mętną intercyzę, którą jeszcze wielokrotnie aneksowała na swoją niekorzyść „brzydka panna bez posagu”.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także