• Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Temat rzeka

Dodano: 
Śnięte ryby w Odrze w okolicy wsi Cigacice
Śnięte ryby w Odrze w okolicy wsi Cigacice Źródło: PAP / Lech Muszyński
Jeszcze nie wiadomo, co płynęło w Odrze i powodowało masowe śnięcie ryb. Za to opozycja już popłynęła z obciążaniem rządu za rzekomą rtęć w wodzie. Widać też jak na dłoni, że polskie instytucje kontrolne działają jak śnięte, a wszyscy od lat przymykali oko na wylewanie nieczystości do rzek.

Pod koniec lipca na Odrze zauważono martwe ryby. Najpierw widziano je m.in. w okolicach śluzy w Oławie, a także na wysokości jazu w Lipkach. Śnięcie ryb zaczęło być więc widoczne w województwie dolnośląskim. Te informacje dość szybko dotarły do pracowników Wód Polskich – bo już 26 i 27 lipca. Urzędnicy, jak informują, „podjęli działania”. Sprowadzało się to do „współpracy” z Wojewódzkim Inspektoratem Środowiska we Wrocławiu i członkami Polskiego Związku Wędkarstwa we Wrocławiu. Współpraca polegała na wyławianiu ryb.

Przedstawiciele lokalnego PZW wyznali potem w mediach, że już wówczas chcieli oddać do badania ryby. Wybrali laboratorium w Puławach. „Powiedziano nam tam, że badanie jest niemożliwe, bo brakuje potrzebnych odczynników. Oddaliśmy więc wyłowione ryby do utylizacji” – przyznał „Gazecie Wyborczej” Robert Suwada, dyrektor zarządu okręgu wrocławskiego Polskiego Związku Wędkarskiego.

Śniętych ryb zaczęło przybywać tak szybko jak materiałów w mediach. Wszyscy zaczęli zdawać sobie sprawę, że mamy do czynienia z katastrofą na całej rzece, a nie lokalnym problemem. Rozpoczęto poszukiwanie przyczyn, ale i od razu – sprawcy. Pierwsze działa wymierzono w lokalnego przedsiębiorcę.

Lokalna wojna, ogólnopolski „winny”

Na początku sierpnia przedstawiciele stowarzyszenia Wszystko dla Oławy powiązali zatrucie Odry z oławskim przedsiębiorstwem z branży papierniczej Jack-Pol. „Katastrofa ekologiczna Odry. Tym wężem spuszczano odpad po produkcji celulozy. Film nagraliśmy w marcu. Informowaliśmy od lat odpowiedzialne urzędy i instytucje, trafiając na ścianę bezczynności” – napisali na Facebooku i przypomnieli nagrania z akcji, podczas której odnaleźli wąż prowadzący z zakładu do rzeki. „Otóż znaleźliśmy zatopiony i zakotwiczony na środku kanału wąż, poprowadzony ze zbiorników z terenu Jack-Polu, którym zakład spuszczał w dalszym ciągu ścieki. Przewodem pompowano do kanału ciecz. Po wyciągnięciu węża przez strażaków stwierdziliśmy w środku przewodu obecność białej substancji” – pisali w marcu. Przypomnieli też, że po kontroli Inspektora Ochrony Środowiska w zakładzie w styczniu 2022 r. przedsiębiorstwo zostało zobowiązane, by do czasu zbudowania oczyszczalni wywozić odpady przez firmy asenizacyjne.

Artykuł został opublikowany w 34/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także