Ostatni raz kanclerz Niemiec i prezydent Rosji rozmawiali przez telefon we wtorek po kilkumiesięcznej przerwie. Rząd w Berlinie przekazał w komunikacie, że rozmowa trwała 90 minut.
Scholz nalegał na jak najszybsze dyplomatyczne rozwiązanie rosyjskiej wojny na Ukrainie. Powiedział, że musi to obejmować zawieszenie broni, całkowite wycofanie wojsk rosyjskich oraz poszanowanie integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy.
Według Scholza rozmowy telefoniczne z Putinem od początku inwazji na Ukrainę przebiegają "zawsze w tonie przyjaznym, nawet pomimo odmiennych poglądów w tej sprawie".
Kanclerz RFN jest przekonany, że niemiecki rząd robi bardzo dużo, jeśli chodzi o dostarczanie uzbrojenia na Ukrainę. – To właśnie broń, którą dostarczyły Niemcy, zmieniła znaczenie i umożliwiła obecne sukcesy, które Ukraina odnotowuje. Dlatego kontynuacja tego ma sens – stwierdził Scholz, cytowany w sobotę przez agencję dpa.
Morawiecki: Chcę sprostować słowa kanclerza
Decyzję o odmowie przekazania Ukrainie czołgów bojowych Scholz tłumaczy tym, że dotąd żaden kraj NATO nie dostarczył Ukrainie czołgów bojowych zaprojektowanych na Zachodzie.
W czwartek do stanowiska Niemiec w tej sprawie odniósł się premier Mateusz Morawiecki. – Chcę sprostować słowa pana kanclerza, bo prawda jest taka, że Polska dostarczyła Kraby, czyli zachodni ciężki sprzęt wojskowy, nie tylko ten postsowiecki sprzęt dla Ukrainy, po to żeby Ukraina mogła walczyć, także o naszą suwerenność i nasze bezpieczeństwo – podkreślił szef polskiego rządu.
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Niemcy są krytykowane – nie tylko przez Polskę – za niewspółmierną do swoich możliwości finansowych pomoc Kijowowi i chęć porozumienia się z Putinem za wszelką cenę.
Czytaj też:
Prof. Kucharczyk: Kanclerz Scholz mija się z prawdą