W niedzielę Donald Tusk odebrał nagrodę od Kongresu Kobiet. Wydarzenie odbyło się we Wrocławiu. Podczas swojego wystąpienia lider PO odniósł się do ubiegłorocznego kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Przypomnijmy, że od sierpnia, coraz większa liczba imigrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, próbowała nielegalne przedostać się z Białorusi do Polski. Byli oni sprowadzani (za co musieli zapłacić niemałe pieniądze) na Białoruś, gdzie w niszczeniu ogrodzeń granicznych z Polską pomagali im białoruscy funkcjonariusze. Całość była koordynowana z Mińska.
Ostatecznie polski rząd zdecydował się wybudować wzmocnione, naszpikowane elektroniką ogrodzenie, które w znacznym stopniu zatrzymało falę migracji.
Tymczasem Donald Tusk powiedział we Wrocławiu, że największym kłamstwem ostatnich lat jest to, "iż państwo, żeby pilnować swojej granicy, musi być okrutne, bezwzględne, kompletnie wyzbyte humanitarnych zasad". – Nikt w Polsce nie może umierać w krzakach z zimna, czy z głodu, z choroby, niezależnie od koloru skóry, skąd uciekł i z jakiego powodu. To się musi definitywnie skończyć – stwierdził, powtarzając tezy białoruskiej propagandy o tym, że polskie służby wykazują się brakiem człowieczeństwa.
"Służby zachowały się wzorowo"
Sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski podkreślił w Polskim Radiu 24, że polskim służbom należą wyrazy uznania za działania na wschodniej granicy. – Jako pierwsze zderzyły z wojną hybrydową rozpętaną przez Moskwę, za pomocą Aleksandra Łukaszenki, poprzez przepuszczanie przez granicę osób, które niewiele mają wspólnego z uchodźcami. Nasz służby zachowały się wzorowo, należą im się szczególne podziękowania – powiedział.
– Rosja atakuje Ukrainę, a w tym czasie Donald Tusk atakuje polski rząd, służby i państwo polskie. Nie ma przypadków, są tylko znaki. Ta narracja jest gdzieś pisana, raczej cyrylicą niż językiem polskim – podsumował polityk PiS.
Czytaj też:
Poseł Lewicy: Morawiecki staje w jednym szeregu z neonazistami