Karol Gac: Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowało raport na temat edukacji domowej w Polsce. Wynika z niego, że w ostatnich latach gwałtownie wzrosła liczba dzieci i nastolatków uczących się w domu. Obecnie w ten sposób realizuje obowiązek szkolny prawie 1 proc. wszystkich uczniów (ok. 42 tys.). To ponad dwukrotnie więcej niż dwa lata temu. To powód do zadowolenia czy wręcz przeciwnie?
Przemysław Czarnek: Wręcz przeciwnie, ponieważ nie mówimy tu wyłącznie o właściwej edukacji domowej. Gdyby tak było, to byłby to powód do zadowolenia. Świadczyłoby to o tym, że rodzice coraz częściej mają warunki, czas i środki finansowe, by brać bezpośrednio odpowiedzialność za edukację swoich dzieci. Są oczywiście rodzice – i sam takich znam – którzy zdecydowali się na edukację domową. Nie mam nic przeciwko temu. Oczywiście to nie jest tak, że edukacja domowa jest lepsza od edukacji powszechnej. Swoje dzieci wykształciłem w tradycyjny sposób, jak 99 proc. rodziców, i uważam, że jest bardzo dobry, ale jeśli ktoś ma warunki i czas, to bardzo proszę. Jednak te 42 tys. to nie jest niestety tylko właściwa edukacja domowa.
Tylko co?
Niestety, w części także patologia, która wyrosła na edukacji domowej, korzystając z przepisów o edukacji domowej. Mówimy przede wszystkim o tzw. szkołach w chmurze, które mają po kilkanaście tysięcy uczniów, z których wielu, zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych, omija obowiązek szkolny, korzystając z przepisów o edukacji domowej. Trzeba więc rozróżnić te dwie rzeczy. Edukację domową niezwykle szanuję i dlatego na samym początku swojego urzędowania podniosłem finansowanie edukacji domowej z poziomu 0,6 do 0,8. Co więcej, bronię tego poziomu finansowania przed zakusami samorządowców, którzy żądają ode mnie, bym obniżył to finansowanie do poziomu 0,2 lub 0,4. Musimy jednak stworzyć przepisy, które będą ograniczały patologię, i takie przepisy były w ustawie zawetowanej przez prezydenta. Chodzi o to, by egzaminy klasyfikacyjne odbywały się wyłącznie w sposób stacjonarny, pod nadzorem kuratora, żeby móc stwierdzić, że mają one miejsce. To by ukróciło sytuacje, które są niezwykle niekorzystne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.