Szykuje się hit 2024 roku! Samsung Galaxy S24 to w końcu jeden z najbardziej wyczekiwanych od miesięcy smartfonów. Trzeba bowiem podkreślić, że seria Galaxy S od lat wyznacza standardy na rynku mobile, a każda nowa odsłona jest przyjmowana z wielkim entuzjazmem. Nie inaczej będzie i tym razem. Jeśli nic nagle nie stanie na przeszkodzie, to Samsung Galaxy S24 zadebiutuje w dniu 17 stycznia 2024.
Będzie kolorowo i klasycznie
W Polsce pojawią się trzy wersje tego urządzenia. Podstawową będzie oczywiście S24. Smartfona będzie można kupić w wersjach: 8 GB RAM + 128 GB ROM oraz 8 GB RAM + 256 GB. Znacznie ciekawiej zapowiada się wyżej lokowany w portfolio Samsung Galaxy S24+, który zaoferuje ekran o rozdzielczości QHD, 12 GB RAM + 256 GB pamięci wewnętrznej w standardzie oraz szybsze ładowanie. Natomiast najlepszy wariant z tej rodziny – Samsung Galaxy S24 Galaxy- będzie można kupić w wersji z 12 GB RAM i 256/512/1024 GB.
Urządzenie będzie dostępne w czterech "tytanowych" wersjach kolorystycznych: czarnej, szarej, fioletowej i żółtej. Wzornictwo topowych samsungów nie będzie się zbytnio różniło od ich poprzedników – Galaxy S23. Nowe telefony mają mieć ostrzejsze krawędzie, a Galaxy S24 Ultra może być wykonany z tytanu.
Wszystkie trzy modele mają mieć ekrany LTPO o wielkości 6,1 cala (Samsung Galaxy S24), 6,6 cala (Samsung Galaxy S24+) oraz 6,8 cala (Samsung Galaxy S24 Ultra). Sercem smartfonów będzie najprawdopodobniej Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3.
Możliwości aparatu – Samsung Galaxy S24 będzie oferował usługi AI
Dobrze jest zwrócić uwagę na aparat – to jedna z ciekawszych funkcji, z której na pewno będziecie korzystać. Bez wątpienia, na największa uwagę zasługuje Galaxy S24 Ultra będzie miał cztery kamery z tyłu, w tym 200MP główną kamerę.
Wszystkie modele będą działały w oparciu o procesor Snapdragon 8 Gen 3, który daje niesamowite możliwości. Poza bardzo wysoką wydajnością CPU i GPU wprowadza też ulepszone przetwarzanie funkcji AI. Co to oznacza? Pozwala to producentom smartfonów na tworzenie własnych, nietypowych rozwiązań, które znajdą się w kolejnej generacji flagowców. Niektóre warianty S24 i S24+ będą tez używać chipsetu Exynos 2400. Jak podaje koreański producent, następca, zapewni on 1,7-krotny wzrost wydajności procesora i 14,7-krotny wzrost wydajności w zadaniach AI.
Samsung pokazał też, jak działa nowa funkcja Zoom Anyplace. Technologia ta jest wspierane przez AI i pozwala na powiększanie i śledzenie dowolnego obiektu podczas nagrywania wideo. Wystarczy kliknąć na dany przedmiot lub osobę, a urządzenie zajmie się już resztą. Zminimalizuje wstrząsy obrazu powstałe podczas nagrywania wideo z zoomem i będzie pilnowało, żeby obiekt cały czas znajdował się w obszarze widzenia aparatu. Taka innowacja przyda się na pewno na stadionie podczas kręcenia meczu. Na uwagę tez zasługuje inna nowinka techniczna, jaką ulepszony system przechwytywania obrazu E2E AI Remosaic. Dzięki tej funkcji fotografowanie oraz przetwarzanie zdjęć będzie znacznie szybsze, a jakość fotografii będzie lepsza.
Galaxy S24 ma być wyposażony w baterię 4,000mAh z ładowaniem 25 W, S24+ baterię 4,900mAh z ładowaniem 45W, a S24 Ultra utrzyma pojemność baterii 5,000mAh ze swoim poprzednikiem, również z ładowaniem 45 W. Wszystkie urządzenia będą miały dostęp do zabezpieczeń Samsung Knox, Smart Keyboard oraz dynamiczny ekran blokady.
Samsung Galaxy S24 zaskoczy ceną
No i w końcu najważniejsze pytanie: ile to będzie kosztować? Mamy dobre wiadomości – smartfon będzie miał kuszący stosunek jakości do ceny. Szczególnie dobrze to wygląda, biorąc pod uwagę, że złoty wciąż dobrze si trzyma stosunku do dolara. Samsung Galaxy S24 ma startować już od 799 dolarów. Większy Samsung Galaxy S24+ zostanie wyceniony na 999 dolarów. Więcej wydać będziemy musieli na Samsunga Galaxy S24 Ultra. Trzymajmy więc kciuki, by złotówka dalej trzymała się mocno.
Premiera smartfonów Samsung Galaxy S24 odbędzie się 17 stycznia (czasu polskiego) podczas konferencji Galaxy Unpacked. Znajdziecie je w salonach Samsunga oraz w sklepie z elektroniką. My już nie możemy się doczekać, kiedy chwycimy je w dłonie. A Wy?