Giganci z Chin, którzy w ciągu zaledwie dekady weszli do czołówki globalnych producentów
smartfonów, próbują powtórzyć ten sukces na rynku telewizorów, komputerów stacjonarnych czy monitorów. Dla Huawei, cierpiącego z powodu sankcji USA, może to być jednocześnie szansa na przetrwanie.
Kiedy niecałą dekadę temu chińskie Huawei oficjalnie wchodziło na rynek smartfonów, mało kto wróżył firmie z Shenzhen globalny sukces. I trudno się dziwić: początkowo Chińczycy dostarczali głównie tanie i niezbyt dopracowane modele. Brak wielkiego doświadczenia w produkcji nowoczesnych telefonów oraz początkowe problemy z zachodnim podejściem do obsługi klienta tylko potwierdzały pesymistyczne tezy. Chińczycy szybko zaczęli jednak uzupełniać portfolio o urządzenia ze średniej i wyższej półki cenowej. Już w 2018 r. szefowie Huawei ogłosili zaś ambitny cel: do 2020 r. stać się największym producentem smartfonów nie tylko w Chinach (gdzie producent ma ponad 45-procentowy udział w rynku), lecz także na całym świecie.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.