Nie można skupiać się wyłącznie na COVID-19
Artykuł sponsorowany

Nie można skupiać się wyłącznie na COVID-19

Dodano: 
Gianfranco Biliotti, dyrektor generalny Amgen w Polsce
Gianfranco Biliotti, dyrektor generalny Amgen w Polsce Źródło: Amgen
Rozmowa z Gianfranco Biliotti, dyrektorem generalnym Amgen w Polsce

Z powodu pandemii COVID-19 osoby z chorobami przewlekłymi, a także z chorobą nowotworową, często unikały lekarzy i szpitali. Szczególnie dotyczy to osób starszych. Jakie mogą być tego konsekwencje?

Nie pierwszy raz w historii pandemia ma ogromny wpływ na długoterminowy globalny stan zdrowia ludności. Podczas kolejnych fal epidemii COVID-19 w Polsce ludzie są zachęcani do pozostania w domach, a tym samym unikają też wizyt u lekarzy. To zaś oznacza, że wiele chorób przewlekłych nie zostaje w porę zdiagnozowanych lub nie są one właściwie leczone, co może przynieść duże problemy w przyszłości.

Jednym z obszarów terapeutycznych, w których działamy w Amgen, są choroby nowotworowe. Kluczowe w ich leczeniu – niezależnie od typu nowotworu – jest ich bardzo wczesne wykrycie. Aby było to możliwe, konieczna jest wczesna diagnostyka. To ważne szczególnie z jednego powodu – im wyższe stadium zaawansowania nowotworu w momencie jego wykrycia, tym mniej skuteczne jest jego leczenie i wymaga ono zaangażowania większych środków i bardziej skomplikowanych technologii. Posłużmy się przykładem. Podczas trwającej epidemii lat 2020/2021, w porównaniu z latami poprzednimi, o prawie 30 proc. spadła w Polsce liczba przeprowadzanych kolonoskopii – zabiegów umożliwiających m.in. wykrycie raka jelita grubego we wczesnym stadium choroby. Wśród tej grupy z pewnością znajdują się osoby, u których można było podjąć skuteczną i szybką interwencję medyczną. Podobnie sprawa wygląda w przypadku chorób przewlekłych, np. układu sercowo-naczyniowego czy choćby osteoporozy. Tutaj także zaobserwowano znaczny spadek liczby diagnozowanych pacjentów.

W przebiegu epidemii możemy mieć zatem do czynienia z sytuacją, w której ofiarami będą nie tyle chorzy na COVID-19, ile osoby cierpiące na inne choroby, zbyt późno diagnozowane. Proszę zwrócić uwagę, że często choroby te rozwijają się „po cichu”, nie manifestując dotkliwych objawów. Dobrym przykładem są choroby przewlekłe, takie jak nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia czy właśnie osteoporoza, dla których często pierwszym objawem jest zawał serca, udar lub – w przypadku osteoporozy – niskoenergetyczne złamanie kości.

Tymczasem diagnostyka hipercholesterolemii oraz osteoporozy wymaga jedynie prostego badania krwi lub badania obrazowego. Pacjent może bardzo długo nie dostrzegać żadnych niepokojących sygnałów – do czasu, gdy trafia do szpitala z zawałem serca lub udarem mózgu albo ze złamaniem biodra, czyli w stanach chorobowych wymagających bardzo skomplikowanego i drogiego leczenia. Od tego momentu konsekwencje zaniedbań w diagnostyce chory odczuwa do końca swojego życia. Dlatego zawsze trzeba pamiętać o pacjentach z chorobami przewlekłymi, niezależnie od tego, czy jesteśmy w czasie epidemii, czy nie.

Podam kilka informacji uzasadniających wagę takiego podejścia na przykładzie osteoporozy. To powszechna choroba, na którą w Polsce cierpi ponad 2 mln osób powyżej 50. roku życia. Z danych podanych przez Fundację My Pacjenci, na podstawie informacji pozyskanych z Narodowego Funduszu Zdrowia, wynika, że liczba wizyt w poradniach leczenia osteoporozy zmniejszyła się w 2020 r. o jedną piątą w porównaniu z rokiem poprzednim. Reumatolodzy i ortopedzi przyjęli w tym czasie o 30 proc. mniej pacjentów niż przed epidemią COVID-19. O ponad 30 proc. spadła również liczba operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego i aż o ponad jedną trzecią mniej osób było kierowanych na densytometrię (obrazowe badanie diagnostyczne). Konsekwencje mogą być dramatyczne. Często pierwszym objawem jest wspomniane już złamanie kości. Jeżeli dotyczy to szyjki kości udowej, to może ono prowadzić do poważnego kalectwa, a nawet śmierci.

Kiedyś epidemia się skończy. Powinniśmy już dzisiaj zadbać o odpowiednią diagnostykę i leczenie pacjentów na choroby przewlekłe, by minimalizować skutki zaniedbań z przeszłości. Niepokoi fakt, że pomimo aktualnie otwieranych poradni pacjenci się w nich nie pojawiają, co oznacza brak diagnostyki choroby lub przerwanie leczenia.

Jak więc można odbudować system opieki zdrowotnej po zakończeniu epidemii?

Niestety, ze względu na tzw. dług zdrowotny system będzie pod ogromną presją. Należy zrobić wszystko, by wzmocnić kadry medyczne i poprawić infrastrukturę opieki. Ogromne znaczenie ma też zwiększenie finansowania systemu ochrony zdrowia.

W okresie po epidemii potrzeb będzie wiele, począwszy od wsparcia dla poszczególnych gałęzi gospodarki. Nie wolno jednak zapominać, że warunkiem rozwoju gospodarczego jest zdrowe społeczeństwo. Tym samym zbliżamy się do powszechnie znanego pojęcia „inwestycji w zdrowie”, czego przykładem niech będzie zadbanie o profilaktykę i leczenie np. chorych na choroby sercowo-naczyniowe, czyli pacjentów najwyższego ryzyka w przebiegu COVID-19.

Ostatnie doświadczenia uświadamiają nam, że epidemia jest faktem i pojawia się cyklicznie, także w wymiarze globalnym, co dla odróżnienia nazywamy pandemią. W ostatnim stuleciu mieliśmy liczne tego przykłady. Warto wyciągnąć naukę z wydarzeń z lat 2020–2021 i być przygotowanym na nowe zagrożenia w przyszłości.

Skoro i tak rządy muszą opracować plan nowej, „postpandemicznej normalności”, to czy nie jest to dobra okazja do rewolucyjnych zmian w systemie i na przykład wprowadzenia opieki opartej na wartości?

Myślę, że ma pan rację. Pracuję w branży ponad 15 lat i jestem przekonany, że nadszedł czas, aby zmienić nasz sposób myślenia. Musimy po pierwsze postawić na prewencję i pomóc ludziom żyć tak, aby nie chorowali.

Ochrona zdrowia oparta na wartości (value based healthcare) jest koncepcją zachęcającą do promowania interwencji medycznych, dla których głównym miernikiem jest wynik terapeutyczny. Zastępuje to dotychczasowe podejście nakierowane na sam fakt wykonania danej interwencji medycznej. Zmienia to całkowicie paradygmat leczenia. Płacenie za wynik zachęca świadczeniodawców do kompleksowej i skoordynowanej opieki, najlepiej w ramach lecznictwa ambulatoryjnego. Opieka nad pacjentem chorym na cukrzycę, kompleksowa interwencja przywracająca chorego do zdrowia po przebytym zawale serca czy też kompleksowa diagnostyka i leczenie osteoporozy to bardzo dobre przykłady tej koncepcji. Ale nie tylko to. Spójrzmy na tzw. terapie celowane w koncepcji medycyny personalizowanej (medycyna szyta na miarę), dla której warunkiem koniecznym jest diagnostyka molekularna, pozwalająca ocenić profil genetyczny choroby. Tak zdiagnozowana choroba pozwala wdrożyć niezwykle skuteczne terapie, łatwiejsze do oceny pod kątem wartości terapeutycznej (wyniku).

Wspomniał pan, że pracuje w branży już ponad 15 lat. Jak na podstawie swych międzynarodowych doświadczeń ocenia pan stan systemu ochrony zdrowia w Polsce?

Miałem okazję pracować na kilku kontynentach, w różnorodnych systemach ochrony zdrowia – i tych bogatych, z bardzo dobrą opieką zdrowotną, i tych biedniejszych. Można dokonać porównań tych systemów w wieloraki sposób. Z pewnością jednym z nich, rekomendowanym przez WHO, OECD i Unię Europejską, jest odsetek PKB przeznaczany na ochronę zdrowia. W Polsce ten odsetek jest dość niski na tle Unii Europejskiej. Polski rząd, dostrzegając ten fakt, od kilku lat mocno sygnalizuje potrzebę zwiększenia wydatków na ochronę zdrowia i to według mnie jest bardzo dobry sygnał. Większe środki pozwoliłyby na poprawienie dostępności do skutecznych i dobrych technologii, a także umożliwiłyby godne wynagradzanie personelu medycznego, który na tle moich doświadczeń jawi się jako niezwykle kompetentny.

Polska ma też duży potencjał do rozwoju badań klinicznych. Cieszy fakt, że w dokumencie „Polityka Lekowa Państwa 2018–2022” znajduje się mocny zapis, który to potwierdza. Jesteśmy dumni w Amgen, że rekrutacja do naszych badań klinicznych sytuuje Polskę na drugim miejscu na świecie, zaraz po Stanach Zjednoczonych.

Ponoć jest pan „zafascynowany naukowym i biotechnologicznym przywództwem”. Jaką rolę będzie pana zdaniem odgrywać biotechnologia w rozwoju medycyny?

Po rewolucji przemysłowej i telekomunikacyjnej jesteśmy uczestnikami rewolucji biotechnologicznej. Dzięki zrozumieniu ludzkiego genomu odkrywamy lepsze metody leczenia chorób. Amgen w tym zakresie jako lider biotechnologii odgrywa niezwykle istotną rolę, dając pacjentom szansę na dłuższe życie w lepszej jakości. Patrzę z optymizmem w przyszłość i bardzo się cieszę, że mogę pracować tutaj, wspierając niezwykle profesjonalny i pełen poświęcenia zespół moich koleżanek i kolegów z Amgen w Polsce.

Artykuł został opublikowany w 19/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: Amgen Polska
Czytaj także