– Ja należałem do tej 1/3 klubu, która poparła kandydaturę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który startował i był zgłoszony przez klub PSL i koło Konfederacji do komisji. Żałuje, że tam się nie znalazł, bo byłby z całą pewnością cennym wzmocnieniem. Mam nadzieję, że mimo to ta komisja będzie pracowała sprawnie i spełni ogromne oczekiwania społeczne, ale i potrzebę społeczną wyjaśnienia i oczyszczenia atmosfery wokół tych przestępstw z którymi mieliśmy do czynienia – powiedział Zbigniew Girzyński.
"Sumienie Kościoła"
Poseł tłumaczył, iż żałuje, że "ks. Isakowicz-Zaleski nie znalazł się w jej składzie ze względu na to, że ze środowisk kościelnych jest to osoba, która najpierw w sprawach dotyczących rozliczenia Kościoła za współpracę księży z SB, a teraz w sprawie rozliczenia za kwestie obyczajowe była zawsze jednoznaczna i jest - można powiedzieć - sumieniem Kościoła".
"Były groźby"
Girzyński przyznał, iż nie ma wątpliwości co do tego, że hierarchowie kościelni nie chcieli, aby akurat ten duchowny znalazł się w komisji.
– Po pierwsze, wszyscy wiemy, że były naciski na samego ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, żeby nie kandydował. Po drugie, ja wiem jak ogromnym szacunkiem w mojej partii jest darzony ks. Isakowicz-Zaleski – mówił. Jak podkreślił, gdyby nie to, że były groźby ze strony hierarchów kościelnych w stonę kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, żeby ks. Isakowicz-Zaleski nie był do tej komisji powoływany decyzja w jego sprawie byłaby inna.
Czytaj też:
"Tego ludzie nigdy nie wybaczą księdzu". Ks. Isakowicz-Zaleski o problemach polskiego Kościoła