Tętnicze nadciśnienie płucne: spowolnić chorobę, obniżyć koszty
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Tętnicze nadciśnienie płucne: spowolnić chorobę, obniżyć koszty

Dodano: 
Kardiologia
Kardiologia Źródło: Adobe Stock
Tętnicze nadciśnienie płucne powoli odbiera pacjentowi oddech. Bez leczenia chory ma przed sobą 2,5 roku życia. Nowoczesne terapie pozwalają zahamować proces choroby, a także zaoszczędzić budżetowe pieniądze.

Tętnicze nadciśnienie płucne to rzadka choroba: w Polsce jest ok. 1100 zdiagnozowanych pacjentów z tym schorzeniem, a co roku diagnozę słyszy ok. 120 chorych. Zwykle to osoby aktywne zawodowo, rodzinnie, społecznie. - Na tętnicze nadciśnienie płucne zachowują osoby najczęściej ok. 30-40 roku życia, częściej są to kobiety. Pacjenci zauważają, że zaczynają łatwo się męczyć, wysiłek, który do tej pory był bezproblemowy, staje się wyzwaniem. Pojawiają się duszności, puchnięcie nóg: wtedy najczęściej trafiają do lekarza - mówi prof. Marcin Kurzyna z Kliniki Krążenia Płucnego, Chorób Zakrzepowo-Zatorowych i Kardiologii CMKP Europejskiego Centrum Zdrowia Otwock.

Zanim jednak zostanie postawiona prawidłowa diagnoza, często mija nawet rok. Początkowo lekarze podejrzewają niewydolność serca, astmę, anemię. - Rok do czasu postawienia diagnozy to dużo, bo nieleczona choroba postępuje. A w nieleczonym nadciśnieniu płucnym średni czas przeżycia to 2,5 roku. Jeśli rok poświęci się na rozpoznanie tej choroby, to może być rok decydujący o przebiegu leczenia - dodaje prof. Kurzyna.

Diagnoza TNP przekreśla dotychczasowe życie. Nie tylko pacjenta, ale często również najbliższej rodziny. To też bardzo kosztowna choroba, która generuje bardzo wysokie koszty pośrednie. 50 proc. pacjentów rezygnuje z pracy niedługo po usłyszeniu diagnozy. Około połowy pacjentów wymaga codziennie pomocy opiekuna. Ponad 30 proc. opiekunów przyznało, że musiało zmienić pracę lub pracować krócej, np. na trzy czwarte lub pół etatu, by móc sprawować opiekę nad chorymi, a 10 proc. opiekunów musiało zrezygnować z pracy, aby opiekować się najbliższymi chorującymi na TNP - wynika z raportu „Tętnicze nadciśnienie płucne - wpływ choroby na pacjentów, opiekunów oraz społeczeństwo”, przygotowanego przez HTA Consulting.

Małe tętniczki zarastają

Przyczyna choroby najczęściej jest nieznana. - Zaczynają obkurczać się, a potem zarastać drobne naczynka krwionośne, którymi krew dopływa do pęcherzyków płucnych. Przez to krew ma trudność z przepływaniem przez płuca. Prawa komora serca zaczyna pompować krew pod wyższym ciśnieniem, by krew dopłynęła do płuc, stąd nazwa choroby „nadciśnienie płucne”, jednak choroba zaczyna się od utrudnienia przepływu krwi przez płuca z powodu choroby małych naczyń krwionośnych - wyjaśnia prof. Kurzyna.

To choroba, w której rokowania są gorsze niż w przypadku wielu nowotworów. U 5 na 10 pacjentów dochodzi do zgonu w ciągu 5 lat od rozpoznania schorzenia. Codzienność życia pacjentów to zmaganie się z bólem i złym samopoczuciem, które utrudnia normalne życie.

Szansa w nowych lekach

Nadzieją dla chorych jest dziś postęp nauki i medycyny, który dokonał się w ostatnim czasie. Są już dostępne (także w Polsce) leki z trzech grup, które rozkurczają naczynka krwionośne i odwracają procesy zarastania. - Każda z tych trzech klas leków działa nieco inaczej, wzajemnie się uzupełniają. Optymalnym modelem leczenia jest terapia skojarzona dwoma lub trzema lekami. Ogólna zasada jest jednak taka: im wcześniej podamy więcej leków, tym większa skuteczność leczenia - mówi prof. Kurzyna.

W Polsce te nowoczesne leki są dostępne, eksperci podkreślają jednak, że dla pacjentów - zwłaszcza młodych, którzy chcą prowadzić aktywne życie - ważna jest nie tylko sama terapia, ale też sposób jej podania. - Dlatego bardzo zależy nam na tym, żeby w Polsce dostępny był też lek doustny, którzy działa na tzw. szlaku prostacykliny. Leki z tej klasy, refundowane w Polsce, są podawane pozajelitowo: w postaci ciągłego wlewu dożylnego, podskórnie albo w formie inhalacji. Nowy lek jest w formie tabletki, jego przyjmowanie jest więc bardzo wygodne, ponieważ leki z pozostałych klas już mamy w formie doustnej - mówi prof. Kurzyna.

To ważne zwłaszcza dla pacjentów, których stan jest dobry, są aktywni, mogliby pracować i normalnie funkcjonować w społeczeństwie. - Jeśli byłaby możliwość zastosowania takiego leczenia, moglibyśmy wcześniej u większej liczby pacjentów rozpoczynać terapię trójlekową, która na wcześniejszym etapie hamowałaby postęp choroby. Często pacjenci nie chcą leczenia w formie 24-godzinnego wlewu, uważają, że jeszcze dadzą sobie radę, nie chcą czuć się wykluczonymi społecznie - podkreśla prof. Kurzyna.

Ograniczyć koszty choroby

Wnioski z raportu przygotowanego przez HTA są zbieżne z opiami ekspertów klinicznych: warto rozpoczynać leczenie tętniczego nadciśnienia płucnego na wczesnym etapie choroby. Pozwala to spowolnić proces postępu choroby, dzięki czemu chorzy mogą być aktywni, co ogranicza koszty społeczne choroby. Dzięki lekom dostępnym na świecie, TNP z choroby śmiertelnej powoli staje się przewlekłą, a w Polsce wciąż oczekiwane są terapie, których wysoka skuteczność pozwoli pacjentom na zachowanie zdolności zawodowych i przyniesie oszczędności dla budżetu państwa dzięki obniżeniu kosztów pośrednich.

Czytaj także