W tym roku Światowy Dzień Rzucania Palenia obchodzimy 19 listopada. Pomysł na to cykliczne wydarzenie narodził się w Stanach Zjednoczonych z inicjatywy dziennikarza Lynna Smitha, który w 1974 roku zaapelował do czytelników swojej gazety, aby przez jeden dzień nie palili papierosów. W efekcie, aż 150 tysięcy ludzi spróbowało przez jedną dobę wytrzymać bez palenia. Zachęcone powodzeniem akcji Amerykańskie Towarzystwo Walki z Rakiem uznało trzeci czwartek listopada za Dzień Rzucania Palenia. W Polsce obchodzimy go od 1991 roku pod patronatem warszawskiego Centrum Onkologii i Fundacji Promocji Zdrowia.
Światowy Dzień Rzucania Palenia jest świetną okazją do tego, aby podjąć walkę z nałogiem, a przynajmniej spróbować znacznie ograniczyć jego szkodliwość. Tylko jak to zrobić, skoro realnie tylko jeden do dwóch ze 100 pacjentów leczonych z nikotynizmu wychodzi z nałogu i rzuca papierosy?
Spalanie czy podgrzewanie?
Zacznijmy od statystyk: Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że papierosy pali ponad miliard ludzi na całym świecie. Szacuje się, że liczba ta w ciągu najbliższych pięciu lat (2020-2025) utrzyma się na względnie stałym poziomie, czyli ponad miliarda osób. Papierosy najczęściej palą Europejczycy –na starym kontynencie jest około 209 mln palaczy. W Polsce pali około 8 mln osób, czyli co czwarty dorosły Polak (około 26 proc. dorosłej populacji). Po dymek sięga co trzeci mężczyzna i co piąta kobieta. Wprawdzie to najniższy odsetek zanotowany w historii badań CBOS, ale niepokoi fakt, że od paru lat liczba palaczy w Polsce utrzymuje się na w miarę stałym poziomie (podobnie jak na świecie).
Trzeba tu jednak zaznaczyć, że w paleniu najistotniejszym problemem nie jest sam nałóg, ale jego zabójcze skutki - czynne palenie tytoniu co roku zabija około 7 mln ludzi, a bierne – kolejny milion osób (dane WHO). W Polsce, na skutek rozwoju chorób związanych z paleniem papierosów, co roku umiera około 67 tys. osób, czyli średniej wielkości miasto. Wyjątkowo niebezpiecznym następstwem zdrowotnym palenia papierosów jest przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP): choruje na nią ponad dwa miliony Polaków, z czego rocznie umiera około 15 tys. z nich (to trzecia co do częstości przyczyna zgonów w naszym kraju).
Palenie jest szkodliwe dla zdrowia, przypomnijmy jednak z czego ta szkodliwość wynika. Główną przyczyną rozwoju chorób odtytoniowych jest spalanie i wdychanie dymu papierosowego – który powstaje w procesie spalania tytoniu w wysokiej temperaturze 800 st. C. Taki dym zawiera substancje smoliste (tar) oraz siedem tysięcy związków chemicznych (w tym m.in. wysokie stężenie tlenku węgla), z czego około 93 uznawanych jest za szkodliwe lub potencjalnie szkodliwe, a około 70 za rakotwórcze. Wśród tych ostatnich nie znajdziemy jednak nikotyny – głównego powodu, dla którego palacze sięgają po papierosy - nie ma jej w bazie INCHEM, czyli największej na świecie liście substancji chemicznych. Nikotyna nie jest powodem chorób związanych z tytoniem, za to mocno uzależnia. Z tego powodu każdy wyrób nikotynowy jest szkodliwy i obarczony ryzkiem dla zdrowia. Przy czym stopień szkodliwości i ryzyka jest być różny dla poszczególnych wyrobów: najbardziej toksyczne są produkty spalające tytoń (papierosy), a znacznie mniej te, w których proces spalania został wyeliminowany (podgrzewacze tytoniu, e-papierosy czy popularny w Skandynawii snus). Ponieważ jednak nie da się ryzyka wyeliminować całkowicie, najlepszym rozwiązaniem dla palacza jest natychmiastowe i całkowite zerwanie z nałogiem nikotynowym.
Pokonać epidemię
Jak to zrobić? W teorii pomóc w tym miały założenia Ramowej Konwencji WHO o Ograniczaniu Użycia Tytoniu z 2003 roku, wśród których są: zakazy reklam produktów tytoniowych, zwiększanie danin od tytoniu, wprowadzanie zakazu palenia w wielu miejscach czy nakładanie na producentów papierosów obowiązku publikowania ostrzeżeń zdrowotnych na paczkach. Najwyraźniej metody te nie są wystarczająco skuteczne, skoro pali co siódmy mieszkaniec naszej planety. Potwierdziły to analizy BMJ (dawniej British Medical Journal), które nie wykazały istotnej zmiany w tempie zmniejszania się globalnej konsumpcji papierosów po przyjęciu wspomnianej konwencji. Jak więc realnie walczyć z epidemią papierosową?
Doświadczenia międzynarodowe pozwalają wyróżnić dwie strategie walki z papierosami w obszarze polityki zdrowotnej: „endgame” i „harm reduction”. Pierwsza polega na całkowitej eliminacji produktów tytoniowych ze społeczeństwa. Określa się ją jako „quit or die” („rzuć lub zgiń”), a jej kluczowym narzędziem jest prohibicyjna polityka, oparta na zakazywaniu wyrobów tytoniowych (przykładem może być zakaz sprzedaży papierosów mentolowych z 20 maja 2020 roku, który objął blisko 4 mln osób palących dotychczas te wyroby w Polsce). Druga, określana jako „quit or try” („rzuć lub spróbuj rzucić”), polega na redukcji szkód związanych z paleniem tytoniu w sytuacji, gdy nie da się już zmniejszyć liczby palących żadnymi innymi dostępnymi metodami. Papierosy zastępuje się wtedy produktem o mniejszej toksyczności. W przypadku tej metody istotne znaczenie mają alternatywne wyroby dla palaczy, czyli tzw. „produkty bezdymne”, do których zalicza się wystandaryzowane e-papierosy oraz podgrzewacze tytoniu. Te ostatnie, w ocenie międzynarodowych agend rządowych, jak np.: FDA w Stanach Zjednoczonych, RIVM w Niderlandach, BfR w Niemczech, PHE w Wielkiej Brytanii, CSS/HG w Belgii czy NIPH w Japonii, mogą być potencjalnie mniej szkodliwe dla palaczy niż dalsze palenie papierosów. Dlaczego? Bo dostarczają wprawdzie nikotynę do organizmu osoby uzależnionej, ale z pominięciem najbardziej szkodliwego dla palaczy dymu papierosowego.
W Polsce po raz pierwszy termin „redukcji szkód” pojawił się w Narodowym Programie Zdrowia na lata 1996-2005. Polska była jednym z państw-pionierów Europy Wschodniej, które podjęły ten temat w swojej polityce zdrowotnej. Obecnie strategię redukcji szkód rekomenduje Krajowe Biuro Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii. Z niewiadomych jednak względów nie stosuje się jej w leczeniu nikotynizmu. Na uwagę zasługuję przy tym fakt, że Polscy palacze mają do dyspozycji zaledwie kilka poradni antynikotynowych w kraju.
Alternatywa dla palaczy
Jakie produkty alternatywne dla tradycyjnych papierosów są dostępne na polskim rynku? Najdokładniej przebadanymi dzisiaj medycznie produktem bezdymnym są podgrzewacze tytoniu IQOS. To elektroniczny system podgrzewania tytoniu, w którym nie dochodzi do procesów spalania i powstania dymu. W ten sposób IQOS wydziela znacznie mniej substancji szkodliwych i potencjalnie szkodliwych niż papierosy. Warto wiedzieć, że pożądana przez palacza nikotyna uwalnia się z tytoniu już przy temperaturze 247 st. C., podczas gdy procesy spalania zaczynają się powyżej 400 st. C. i osiągają 900 st. C. Oznacza to, że w systemie podgrzewania tytoniu IQOS do procesów spalania nie dochodzi w żadnym momencie korzystania z urządzenia. Dlatego określa się go jako „urządzenie bezdymne”. Jak więc nikotyna trafia do organizmu? IQOS generuje aerozol, którym inhaluje się użytkownik, a który zawiera nikotynę w dawce identycznej jak w przypadku papierosa, co zaspokaja „głód nikotynowy” palacza.
Z kolei papierosy elektroniczne podgrzewają płyny (liquidy) najczęściej zawierające nikotynę. W efekcie zamiast dymu, powstają w nich obfite kłęby pary, którymi inhaluje się użytkownik e-papierosa. Na rynku dostępne są dwa rodzaje e-papierosów: na kapsułki z płynem (system zamknięty) i ze zbiornikiem na płyn (system otwarty). Z uwagi na różnorodność zarówno urządzeń, jak i dostępnych płynów, nie wszystkie e-papierosy zostały przebadane medycznie i pod kątem bezpieczeństwa.