Jak wyglądają nastroje w koalicji rządzącej po głosowaniu ws. Funduszu Odbudowy?
Jan Mosiński: Nie odczuwam jakiegoś większego napięcia po głosowaniu z 4 maja. Od wielu tygodni wiedzieliśmy, że Solidarna Polska zagłosuje tak, jak deklarowała to wcześniej. Oczywiście mogę ubolewać, że tak się stało, ale z drugiej strony, patrząc w przyszłość, zastanawiamy się, jak teraz te środki zagospodarować, robiąc kolejny krok naprzód. Patrzymy na to głosowanie jako na etap, który należy zamknąć i spuścić nad nim kurtynę. Przed Polską stają na horyzoncie liczne programy, które będą zasilane m.in. z Krajowego Planu Odbudowy i należy je zrealizować z jak najlepszym skutkiem. Mamy na to czas do 2026 roku, ale to duży projekt, a więc tego czasu nie jest zbyt wiele. Środki są pokaźne, a więc warto je wydać jak najlepiej, aby Polacy odczuli pozytywne efekty naszych działań.
Czy nie obawia się Pan, że w tym czasie Polska odczuje negatywne skutki ratyfikacji, o których mówi np. Solidarna Polska?
Nie sądzę, aby przyszłość dotycząca zarówno Krajowego Planu Odbudowy, jak i ram budżetowych UE, miała skutkować jakimiś reperkusjami dotyczącymi uwspólnotowienia długu. Uważam, że żaden krajów członkowskich nie zgodzi się, aby brać na siebie ciężar odpowiedzialności za „nieudolności gospodarcze” innego państwa. Odniosę się do tego, co 4 maja z mównicy sejmowej stwierdził minister Konrad Szymański. Mianowicie, że premier Mateusz Morawiecki wynegocjował największe środki wsparcia dla Polski, odkąd jesteśmy w UE, a nawet od czasów transformacji ustrojowej. Zabezpieczył również pewne instytucjonalne ramy prawne, aby nie było sytuacji, w której musielibyśmy spłacać długi za jakieś inne państwo. Myślę zatem, że jest to teza raczej nieuprawniona, ale każdy z polityków ma oczywiście prawo mówić o tym, jak postrzega realizację tych planów, biorąc pod uwagę zachowanie suwerenności, bądź jej niezachowanie. Ja wyrażam stanowisko, o którym mówił pan premier i minister Szymański, że nie ma możliwości, aby jedno państwo członkowskie było obarczane za błędy gospodarcze innego kraju. Podobne zdanie wyraziły służby prawne UE.
Czy rozbieżność zdań na ten temat może Pańskim zdaniem w znaczący sposób wpłynąć na losy koalicji rządzącej?
To raczej różnica w interpretacji. Solidarna Polska interpretuje te przepisy, niż Prawo i Sprawiedliwość. Myślę, że to jest dobra konkluzja między nami. Uważam też, że interpretacja naszych partnerów koalicyjnych nie do końca ma umiejscowienie w faktycznym stanie prawnym, który obecnie funkcjonuje w UE. Było oczywiście pewne spięcie pomiędzy nami, dotyczące wyrażenia zgody na ratyfikację ustawy przygotowanej przez rząd. Moim zdaniem to epizod, który już się nie powtórzy w innych obszarach realizacji programu wyborczego. Warto o tym pamiętać – i mówię to do moich koalicyjnych kolegów – że Polacy wybierając Prawo i Sprawiedliwość na kolejną kadencję, udzielili też pewnego bonusu, jeżeli chodzi o jedność naszej koalicji. To, co zdarzyło się 4 maja, jest rozdziałem zamkniętym. Patrzymy w przyszłość, Polska jest najważniejsza. Interes obywateli jest paradygmatem i kierunkiem działania dla nas wszystkich w ramach Zjednoczonej Prawicy. Mówiąc kolokwialnie, panowie zakasujemy rękawy i do roboty.
Jak Pańskim zdaniem zachowa się Senat? Wydaje się, że marszałek Grodzki nie kwapi się do szybkiego procedowania ustawy.
Można apelować do marszałka Senatu, aby nie podejmował działań szkodliwych dla Polski. Na pewno należy do nich odsuwanie decyzji o miesiąc, nie wiadomo po co. Biorąc pod uwagę, że ustawa ratyfikacyjna to po prostu dwa zdania, jakieś głębsze konsultacje nie mają sensu. To jest celowe działanie mające na celu maksymalne opóźnienie przyjęcia tej ustawy. Chciałbym zwrócić uwagę na opinię wyrażoną przez prof. Safjana a ‘propos interpretacji art. 89 Konstytucji RP. Jego zdaniem większość przedstawicieli doktryny prawa wskazuje, że w ustawie ratyfikacyjnej może znaleźć się jedynie norma wyrażająca zgodę na ratyfikację jednej lub więcej umów międzynarodowych oraz norma wskazująca dzień wejścia ustawy w życie. Wprowadzanie jakichkolwiek innych treści do ustawy, którą przyjął Sejm, będzie zatem naruszeniem konstytucji. Senat może ustawę przyjąć lub odrzucić, nie może natomiast wnosić poprawek, ponieważ mogą one zostać zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. Być może o to chodzi marszałkowi Grodzkiemu i senatorom PO, żeby przeszkodzić Polsce w otrzymaniu tych 770 mld zł.
Część komentatorów wskazuje, że niezgodne z konstytucją było również przegłosowanie ratyfikacji przez Sejm zwykłą większością głosów.
Artykuł 90 konstytucji mówi o przekazaniu jakiejś części suwerenności państwa polskiego instytucjom unijnym. W tym przypadku nie ma takiej zależności.
A ściąganie podatków? Czy nie jest to coś, co należy do suwerennej polityki danego państwa?
Art. 89 konstytucji mówi m.in. o obciążeniu państwa pod względem finansowym i to w jego świetle powinniśmy rozpatrywać ustawę o ratyfikacji Funduszu Odbudowy.