Profesor prestiżowego Uniwersytetu Yale, Jason Stanley, dał popis swojej neomarksistowskiej formacji akademickiej, stwierdzając na Twitterze, że prawo naturalne to... „gwizdek na psa dla białego chrześcijańskiego nacjonalizmu”. Po wywołaniu burzy krytycznych komentarzy wpis zniknął z jego konta.
Prof. Stanley zabrał w ten niewybredny sposób głos w dyskusji na temat tzw. krytycznej teorii rasy, która walczy obecnie w Stanach Zjednoczonych o status oficjalnie obowiązującego światopoglądu, którego celem jest podważenie kulturowego dziedzictwa Ameryki jako opartego na supremacji białej rasy ponad mieszkańcami „afroamerykańskimi”.
Rasistowscy konserwatyści...
Zaczęło się od opinii konserwatywnego publicysty Washington Examiner, Tima Carneya, który stwierdził, że w szkołach powinno się nauczać prawa naturalnego. W sukurs w tych „rasistowskich” twierdzeniach przyszedł mu założyciel portalu The American Mind, Matthew J. Peterson, który napisał, że nie wystarczy zakazać głoszenia krytycznej teorii rasy, ale należy zastąpić ją właśnie przez naukę o prawie naturalnym. To było za wiele dla lewicowego akademika, który oskarżył konserwatystów o rasizm.
Profesor wprawdzie tłumaczył się potem, że prowokował i sięgał po sarkazm, ale nie zmienia to faktu, że był niedawno współautorem artykułu w New York Timesie, który atakował decyzje niektórych stanów o zakazaniu nauczania krytycznej teorii rasy w szkołach. Ponadto dotknął istotnej bolączki, trawiącej współczesną kulturę, jaką jest negacja prawa naturalnego – otwierająca nieograniczone pole do rozmaitych „reinterpretacji” człowieczeństwa i moralności.
Prawo naturalne fundamentem amerykańskiej Konstytucji
Jak przypomina John Daniel Davidson na łamach konserwatywnego portalu The Federalist, „profesor filozofii z Yale, Stanley, powinien wiedzieć, że [pojęcie] prawa naturalnego pochodzi w dużej mierze od Arystotelesa, zostało później rozwinięte przez św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu, a ostatecznie stało się podstawą takich zjawisk jak teoria umowy społecznej, rządy prawa i rząd przedstawicielski, których kulminacją była nasza Deklaracja Niepodległości”.
- W rzeczy samej powinien wiedzieć, że prawo naturalne stoi w ostrej opozycji do wszelkiego rodzaju rasizmu, ponieważ zakłada, że wszyscy ludzie, niezależnie od ich rasy lub jakiejkolwiek innej cechy, mają przyrodzone prawa, które można odkryć i zastosować za pomocą rozumu. Prawa te wynikają z faktu ich człowieczeństwa, a nie rasy czy religii – tłumaczy Davidson.
Kto naprawdę jest rasistą?
„Wiele z tego, co lewica nazywa «antyrasizmem», jest w rzeczywistości zwykłym starym rasizmem, tandetnie przepakowanym” – komentuje publicysta, zwracając uwagę, że „antyrasiści” nie poprzestają na walce o równość, ale domagają się specjalnych praw i w konsekwencji właśnie uprzywilejowania w stosunku do białych. Wystarczy wspomnieć poparcie lewicowej administracji Joe Bidena dla bandyckich zamieszek ulicznych w wykonaniu Black Lives Matter, aby przekonać się, że autor komentarza nie przesadza.
Zwolennicy krytycznej teorii rasy, zdaniem Davidsona, „uważają, że bardziej sprawiedliwe byłoby kategoryzowanie ludzi ze względu na rasę i tworzenie systemu dyskryminacji usankcjonowanej przez państwo” niż opieranie rządów na prawie naturalnym. Jak zauważa, lewicowe elity intelektualne tkwią w przekonaniu, że przeciętny obywatel jest zbyt głupi, by widzieć, czym w rzeczywistości jest krytyczna teoria rasy – czyli „śmietniskiem rasizmu”.
Czytaj też:
Męczennik za wiarę w systemowy rasizmCzytaj też:
Black Lives Matter. Nowa religia „antyrasizmu”