Izraelskie wojsko (IDF) poinformowało, że nie udało mu się przechwycić pocisku, który w sobotni poranek spadł blisko Tel Awiwu, raniąc 16 osób i zmuszając wielu mieszkańców do opuszczenia domów.
Odpowiedzialność za atak wzięli Huti twierdząc, że użyto pocisku balistycznego skierowanego na "cel wojskowy izraelskiego wroga".
Izrael nie przechwycił pocisku z Jemenu. Rakieta spadła blisko Tel Awiwu
"Po syrenach, które zawyły przed chwilą w centralnym Izraelu, zidentyfikowano jeden pocisk wystrzelony z Jemenu i podjęto nieudane próby przechwycenia" – podał IDF na swoim kanale Telegram.
W osobnym oświadczeniu wydanym później armia izraelska nazwała działania Hutich "kolejnym wyraźnym przykładem celowego atakowania izraelskich cywilów".
Atak nastąpił zaledwie dwa dni po tym, jak Huti wystrzelili rakietę w kierunku Izraela, która uszkodziła szkołę. Strona izraelska twierdzi, że pocisk został przechwycony, a na szkołę spadły odłamki.
Później Izrael zaatakował kilka obiektów Huti w Jemenie, w tym w stolicy kraju, Sanie. Był to pierwszy taki atak w jemeńskiej stolicy kontrolowanej przez rebeliantów – zwraca uwagę agencja AFP.
Huti atakują statki na Morzu Czerwonym. "W ramach solidarności z Palestyńczykami"
Huti, wspierana przez Iran grupa rebeliantów kontrolująca północno-zachodni Jemen, zaczęła atakować izraelskie i międzynarodowe statki wkrótce po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy w październiku 2023 r., twierdząc, że działa w ramach solidarności z Palestyńczykami.
Od listopada 2023 r. ataki rakietowe Huti zatopiły dwa statki na Morzu Czerwonym, a inne uszkodziły. Rebelianci przekonują, często fałszywie, że ich celem są statki powiązane wyłącznie z Izraelem, USA lub Wielką Brytanią.
Czytaj też:
Amerykański myśliwiec ostrzelany nad Morzem Czerwonym. Fatalna pomyłka USA