W poniedziałek po południu Sejm zebrał się, aby rozpatrzyć rozporządzenie prezydenta w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego na obszarze części województwa lubelskiego i podlaskiego.
Głosowanie poprzedziła burzliwa debata. Uchylenia rozporządzenia prezydenta chciały Lewica i Koalicja Obywatelska. Ostatecznie posłowie nie odrzucili wniosku o uchylenie stanu wyjątkowego. Za głosowało 168 posłów, przeciw było 247, a 20 się wstrzymało (klub PSL-Koalicja Polska). Większość bezwzględna wynosiła 218.
Wicepremier ds. bezpieczeństwa i Jarosław Kaczyński opuścił salę plenarną tuż po tym, jak swoje wystąpienia zakończyli przedstawiciele obozu rządzącego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie zapoznał się z głosami polityków opozycji, którzy zdecydowanie sprzeciwiali się wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Zgorzelski: Przyzwyczaiłem się
Zachowanie wicepremiera skomentował w programie Wirtualnej Polski wicemarszałek Sejmu. Piotr Zgorzelski z PSL ostro skrytykował Kaczyńskiego, twierdząc, że takie zachowanie nie było pierwszym ze strony prezesa PiS. Zdaniem Zgorzelskiego przedstawiciele obozu władzy nie chcą słuchać tego, co ma do powiedzenia opozycja.
– Przyzwyczaiłem się do sytuacji, że liderzy PiS wsłuchują się tylko w głos swoich polityków. Kiedy przychodzi kolej na pozostałych liderów, to jest po prostu pogarda wobec nas. Ta pogarda towarzyszy od wielu lat – powiedział poseł ludowców.
Zapytany o to, czy nie dziwi go zachowanie wicepremiera ds. bezpieczeństwa, który nie zabrał głos na sejmowej sali, Zgorzelski stwierdził, że nie.
– On nie jest wicepremierem ds. bezpieczeństwa narodowego, tylko jest wicepremierem ds. bezpieczeństwa koalicyjnego – dodał.
Czytaj też:
Zgorzelski: PiS ma wszystko, żeby dokonać reasumpcji wyborówCzytaj też:
Zgorzelski: Tylko opcja atomowa może powstrzymać PiS