Sekta Himawanti groziła rodzinie żołnierza?
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Sekta Himawanti groziła rodzinie żołnierza?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liderem niebezpiecznej sekty – Ryszardem M. ps. Mohan – znów interesują się śledczy. Jak dowiedział się tygodnik „Do Rzeczy”, niewykluczone, że to on groził śmiercią ppor. Jackowi Żebrykowi, weteranowi misji na Bliskim Wschodzie i jego rodzinie.

Jacek Żebryk to żołnierz Wojsk Specjalnych i trzykrotny uczestnik misji wojskowych na Bliskim Wschodzie. Podczas jednej z nich w wyniku wybuchu miny pułapki odniósł poważne obrażenia. Po powrocie do Polski rozpoczął akcję „O honor polskiego żołnierza”. To walka z osobami, które korzystając z anonimowości, jaką daje Internet, szydziły na rozmaitych portalach ze śmierci polskich żołnierzy poległych na misjach i wzywały do zabijania następnych. 

Żebryk złożył kilkadziesiąt zawiadomień do prokuratury w takich sprawach, w szeregu z nich sądy nakazywały internetowym „trollom” zapłatę nawiązki i opublikowanie przeprosin. Jednak kiedy media nagłośniły akcję polskiego żołnierza w 2012 r., zarówno on, jak i jego rodzina zaczęli otrzymywać pogróżki. W kilkudziesięciu listach (część z nich podpisywana była jako rzekomo „polski odłam Bractwa Muzułmańskiego”) grożono mu, że zginie w zamachu. Jesienią 2012 r. prokuratura w Białogardzie wszczęła śledztwo w tej sprawie. Długi czas śledczy nie byli w stanie wpaść na trop autora pogróżek. Teraz jest szansa na przełom.

Grafolog porówna pismo

– Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów, ale rzeczywiście prowadzący je prokurator niedawno zlecił wykonanie pewnych istotnych czynności – mówi „Do Rzeczy” prok. Ziemowit Książek z Prokuratury Rejonowej w Białogardzie. Dodaje, że chodzi o powołanie biegłego do wydania opinii grafometrycznej. Porównany zostanie charakter pisma z listów, jakie otrzymywał polski weteran, z pismem jednej z osób, które znalazły się w kręgu zainteresowania prokuratury.


Śledczy nie ujawniają, o kogo chodzi, jednak z nieoficjalnych informacji, do których dotarliśmy, wynika, że chcą sprawdzić, czy autorem pogróżek nie jest Ryszard M. ps. Mohan, lider niebezpiecznej sekty Himawanti.

– Obraźliwe i podobne do tych, jakie otrzymywał pocztą ppor. Żebryka, wpisy pojawiły się na stronie internetowej sekty Himawanti – mówi osoba, która zna szczegóły śledztwa.


Grożą sędziom i dziennikarzom

Himawanti w Polsce została założona w 1994 r. przez „Mohana”. Grupa nigdy nie została oficjalnie zarejestrowana w Polsce. Wnioski o wpis Bractwa Zakonnego Himawanti do rejestru związków wyznaniowych składane były trzykrotnie (w latach 1996, 1997, 2003). Zostały odrzucane przez MSWiA.

Lider Himawanti szybko wszedł na drogę przestępczą. W 1996 r. wysłał list, w którym groził, że w okresie szczytu pielgrzymkowego dokona zamachu na klasztor na Jasnej Górze. Został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. W 2002 r. Ryszard M. został ponownie zatrzymany przez policję – miał planować zamach na papieża Jana Pawła II. Rok później został skazany na trzy lata więzienia za napaść na byłą członkinię sekty.

Członkowie Himawanti zastraszali też przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. „Modlimy się o twoją śmierć” – list tej treści dostała sędzia z Bydgoszczy, która sądziła Ryszarda M. Anonimowe listy z wyzwiskami i pogróżkami otrzymują też działacze organizacji antysekciarskich oraz dziennikarze, którzy krytycznie opisywali Himawanti. Kiedy w styczniu 2011 r. w artykule dla „Rzeczpospolitej” opisałem łowy sekty w Internecie – Ryszard M. na swojej stronie internetowej opublikował moje zdjęcie z podpisem „niebezpieczny pedofil”, a do redakcji „Rz” przyszło kilkadziesiąt listów z wyzwiskami oraz pogróżkami – treść większości z nich składała się z liter wyciętych z gazety.

Z ostrą reakcją sekty zetknął się również dziennikarz Cezary Gmyz. W 2012 r. pisząc wówczas dla „Rz”, ujawnił, iż Himawanti na swoich stronach internetowych przedstawia Kazimierza Mordaszewskiego, wiceszefa ABW, jako jednego z liderów swojej grupy. Wówczas zarówno na stronie internetowej Himawanti, jak i stronie Ryszarda M. pojawił się artykuł sugerujący związki Gmyza z SB. Artykuł całkowicie nieprawdziwy (Gmyz poddał się autolustracji), ale kłamstwa podane przez lidera sekty są dziś niekiedy rozpowszechniane przez kilku „trolli” internetowych.

Sekta Himawanti dziś aktywna jest głównie w Internecie. Zaangażowanym członkiem grupy dyskusyjnej Himawanti na Facebooku jest Armand Ryfiński, poseł Twojego Ruchu.

Czytaj także