Ukraiński zespół Kalush Orchestra z utworem "Stefania" wygrał w nocy z soboty na niedzielę w Turynie 66. Konkurs Piosenki Eurowizji, wyprzedzając Wielką Brytanię i Hiszpanię. O sukcesie ukraińskiego zespołu zdecydowało głosowanie widzów, w którym otrzymał rekordową liczbę ponad 430 punktów; tym samym z czwartego miejsca po głosowaniach krajowych jury wszedł na szczyt – podaje serwis wirtualnemedia.pl.
Gratulacje Ukrainie złożyli m.in. prezydent tego kraju Wołodymyr Zełenski, premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, szef Rady Europejskiej Charles Michel, czy przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
"Europa bije brawo na stojąco"
Komentarz do wygranej Ukrainy rzecznik rosyjskiego MSZ umieściła na platformie Telegram. "Zgoda, bez zwycięstwa Ukrainy na Eurowizji obraz tego, co stało się z tym krajem, nie byłby pełny. Narodowe stroje i instrumenty muzyczne, dwie baby-jagi na smyczkach, break dance i śpiewy o Azowstalu. Europa bije brawo na stojąco. Kurtyna" — napisała Maria Zacharowa.
Swoją oceną polityk podzieliła się także na antenie telewizji Russia 1. Wygraną Kalush Orchestry nazwała "śmieszną". Według Zacharowej to było "nieprzyzwoite". – Dziwi mnie, że organizatorzy pozwolili sobie na takie upokorzenie. Ale okazuje się, że upokarzanie Europy jest teraz w modzie – mówiła rzecznik rosyjskiego MSZ.
Rosjanie komentują
Wygrana Ukrainy wywołała falę komentarzy w rosyjskich mediach. "Tchórzliwa prowokacja", "konkurs polityczny, nie muzyczny" – to niektóre z nich. Producent muzyczny Iosif Prigożyn ocenił zwycięstwo Ukrainy jako "teatrzyk". – Konkurs od dłuższego czasu ma charakter czysto polityczny. Tylko z tego powodu grupa ukraińska wygrała – mówił.
Czytaj też:
"Wybór demokratyczny". Szef ukraińskiego jury wyjaśnia, dlaczego Polska nie dostała punktówCzytaj też:
Zacharowa zapowiada poważną analizę stosunków politycznych z Polską