W czwartek w czterech miejscowościach w Polsce: Głubczycach i Byczynie (woj. opolskie), Bobolicach (woj. zachodniopomorskie) oraz niedaleko Staszowa (woj. świętokrzyskie) zdemontowano cztery pomniki wdzięczności Armii Czerwonej.
W wydarzeniu w Głubczycach wziął udział prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki. Szef IPN podkreślił, że demontaże pomników poświęconych Armii Czerwonej odbywają się na podstawie ustawy z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy i symbole umieszczane w przestrzeni publicznej.
Zniewolenie, a nie wyzwolenie
Nawrocki powiedział, że usuwane pomniki są symbolem zniewolenia, a nie wyzwolenia. Zniewolenia dokonanego przez system, który wspólnie z Adolfem Hitlerem rozpoczął II wojnę światową, po roku 1945 skolonizował połowę Europy, a w latach 70. i 80. mordował polskich robotników i działaczy opozycji antykomunistycznej.
– I w końcu symbol systemu, który wciąż unosi się swoim duchem w dzisiejszej Federacji Rosyjskiej, który odpowiada w warstwie wartości, w warstwie mentalnej za śmierć współczesnych Ukraińców w XXI wieku – powiedział Nawrocki, dodając, że "wyzwolenia nie mogli nieść ci, którzy sami wolności nie mieli".
Pieskow reaguje na słowa Nawrockiego
Do akcji demontażu sowieckich pomników i słów prezesa IPN odniósł się rzecznik Kremla. Dmitrij Pieskow w ostrych słowach zarzucił Nawrockiemu kłamstwo.
– To kłamstwo. To wierutne kłamstwo, dlatego że wielu obywateli Związku Radzieckiego wtedy zginęło, obywateli Federacji Rosyjskiej (RFSRR), obywateli innych republik, które wtedy wchodziły w skład Związku Radzieckiego. Zginęli wyzwalając Polskę – stwierdził Pieskow podczas spotkania z dziennikarzami.
Czytaj też:
Rozpoczęły się poszukiwania grobów ofiar sowieckich zbrodni w TrzebusceCzytaj też:
Kreml oburzony decyzją Estonii. "Wojna z historią"