Nie masz czasu, żeby codziennie przez pół godziny jeździć na rowerze, pływać, biegać lub choćby spacerować szybkim krokiem? Spędzasz po 10 godzin w biurze przed komputerem? Ważysz za dużo? Jeśli nawet na jedno z tych pytań odpowiesz „tak”, wówczas oznacza to, że jesteś w grupie ryzyka zachorowania na cukrzycę typu 2 albo nawet już ją masz. Ze względu na styl życia sprzyjający rozwojowi choroby może ona dziś dotknąć niemal każdego z nas. W odróżnieniu od cukrzycy typu 1, która rozwija się szybko i niemal od razu pojawiają się jej objawy, chorzy na cukrzycę typu 2 przez wiele lat nie wiedzą, że mają jakikolwiek problem. Przez lata nie daje ona żadnych objawów. „Nie boli” – podkreślają diabetolodzy, za to powoli i systematycznie niszczy naczynia krwionośne. Zanim pojawią się objawy, można ją wykryć jedynie dzięki kontrolowaniu poziomu cukru we krwi. Polskie Towarzystwo Diabetologiczne zaleca wykonanie testu raz do roku wszystkim, którzy ważą za dużo, mało się ruszają, mają nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu lub w ich rodzinie są osoby chorujące na cukrzycę. Niestety, badamy się zbyt rzadko (co 10. Dorosły Polak ani razu w życiu nie sprawdzał sobie poziomu cukru we krwi), dlatego zwykle wykrycie cukrzycy trwa kilka lat. W momencie rozpoznania prawie połowa chorych ma już powikłania. Wciąż zdarza się, że choroba zostaje zdiagnozowana dopiero w szpitalu, do którego chory trafia z zawałem serca lub udarem, spowodowanym właśnie nierozpoznaną i nieleczoną cukrzycą.
Od cukru do zawału
Co ma wspólnego poziom glukozy we krwi z zawałem czy udarem? Wysoki poziom cukru uszkadza naczynia krwionośne, zarówno te duże (co prowadzi m.in. do zawału serca, udaru mózgu, miażdżycy tętnic kończyn dolnych), jak i małe (czego efektem są zaburzenia widzenia, czucia, uszkodzenie nerek czy zagrożenie amputacją nogi z powodu zespołu stopy cukrzycowej). – Cukrzyca jest związana ze zwiększonym ryzykiem sercowo-naczyniowym. U chorych na cukrzycę ryzyko zawału serca czy udaru mózgu jest mniej więcej takie, jakie u osób bez cukrzycy po pierwszym zawale serca lub po udarze – mówi prof. Edward Franek, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Endokrynologii Centralnego Szpitala MSWiA w Warszawie. – Skraca życie o kilka lat. Chorzy umierają głównie z powodu powikłań, przede wszystkim sercowo- -naczyniowych. Najczęstsze powikłania to nadciśnienie tętnicze (ma je 73,8 proc. chorych) i choroba niedokrwienna serca (32,8 proc.). U 25,5 proc. chorych powikłaniem cukrzycy jest zawał mięśnia sercowego. Dwie trzecie zgonów chorych na cukrzycę jest spowodowanych właśnie powikłaniami sercowo-naczyniowymi – wylicza prof. Paweł Piątkiewicz, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Endokrynologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Zmniejszyć ryzyko
Celem leczenia cukrzycy jest dziś nie tylko obniżenie wysokiego stężenia cukru we krwi, lecz także uniknięcie powikłań, m.in. prowadzących do uszkodzenia nerek, pogorszenia widzenia, zawału serca, udaru mózgu. Zmniejszyć ryzyko można na wiele sposobów. – Ważna jest zmiana stylu życia: zaprzestanie palenia papierosów, regularny wysiłek fizyczny (powyżej 30 minut dziennie), stosowanie diety ubogocukrowej, ubogokalorycznej, bez soli. Cukrzyca nie występuje sama, chory najczęściej ma też nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu. Dieta niskokaloryczna wpływa na zmniejszenie otyłości i obniżenie poziomu cholesterolu, dieta bezsolna obniża nadciśnienie tętnicze – mówi prof. Franek. Gdy sama zmiana stylu życia nie wystarcza, konieczne jest stosowanie leków obniżających poziom cukru, cholesterolu, ciśnienia. Wśród leków obniżających ciśnienie i poziom cholesterolu od wielu lat preferuje się takie, które jednocześnie zmniejszają ryzyko sercowo-naczyniowe. Leki przeciwcukrzycowe są badane pod tym kątem dopiero od kilku lat. W 2008 r. FDA (Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków) zażądała, by firmy produkujące leki przeciwcukrzycowe badały ich bezpieczeństwo pod względem kardiologicznym. – Każdy lek, który obniża stężenie cukru we krwi, potencjalnie zapobiega powikłaniom. Badania wykazały jednak, że trzy leki obniżają ryzyko powikłań sercowo- naczyniowych oraz ryzyko zgonów. To liraglutyd, empagliflozyna i niedostępny na polskim rynku semaglutyd. Prawdopodobnie obniża je też od lat stosowana metformina, jednak wyniki badań nad jej działaniem nie są tak dobrej jakości i tak godne zaufania jak badania nowych leków – opowiada prof. Franek. Liraglutyd to lek z grupy tzw. leków inkretynowych, podaje się go w podskórnych wstrzyknięciach. W badaniach wykazano, że może on też zmniejszać masę ciała, co jest ważne dla chorych na cukrzycę. Empagliflozyna to lek z nowej grupy (flozyny). Przyjmuje się ją doustnie. Działa w inny sposób niż do tej pory stosowane leki w leczeniu cukrzycy, które miały albo zwiększać wydzielanie insuliny, albo poprawić jej przyswajanie przez organizm. Empagliflozyna nie ma wpływu na insulinę, powoduje natomiast zwiększone wydzielanie glukozy wraz z moczem, czyli cukromocz. Chory wraz z moczem traci cukier, dzięki czemu poziom tego związku we krwi spada. Ponieważ duże ilości glukozy są wydalane z organizmu, osoby przyjmujące ten lek również chudną. Wraz z moczem wydalany jest też sód, dlatego prawdopodobnie ten lek wpływa też na obniżenie ciśnienia.
Nowe nadzieje
W badaniu EMPA-REG OUTCOME, które zostało uznane za przełomowe, a było prowadzone przez ponad trzy lata na ponad 7 tys. chorych na cukrzycę obarczonych dużym ryzykiem sercowo- -naczyniowym, okazało się, że empagliflozyna obniża śmiertelność. – Dodanie tego leku do dotychczasowego leczenia chorych na cukrzycę typu 2 z wysokim ryzykiem sercowo-naczyniowym zmniejszyło o 38 proc. liczbę zgonów z przyczyn sercowo-naczyniowych i o 32 proc. Liczbę zgonów z dowolnej przyczyny. O 35 proc. zmniejszyła się też liczba hospitalizacji z powodu niewydolności serca. To spektakularne wyniki, których nikt się nie spodziewał – dodaje prof. Piątkiewicz. Wszyscy chorzy na cukrzycę mają wysokie ryzyko powikłań sercowo- -naczyniowych, na pewno więc odnieśliby korzyści z nowych terapii. – Powinni je stosować szczególnie chorzy, którzy mają nadciśnienie tętnicze, są otyli, mają wysoki poziom cholesterolu lub niewyrównaną cukrzycę – przekonuje prof. Franek. Niestety, mimo tak pozytywnych opinii ekspertów żaden z nowych leków nie jest w Polsce refundowany. Większości chorych nie stać na płacenie co miesiąc 200 zł (czasem więcej, w zależności od leku), zwłaszcza że zwykle mają też inne schorzenia. A przecież z racji tych dodatkowych chorób są wyjątkowo narażeni na ryzyko powikłań i przedwczesnych zgonów. Bardzo trudna dla lekarza jest sytuacja, gdy nie może wypisać pacjentowi recepty na lek, który w jego przypadku jest najbardziej odpowiedni. – Zamiast wybierać dla pacjentów leki, które mogłyby im pomóc, wybieramy ludzi, którzy są w stanie zapłacić. Nie jest to komfortowa sytuacja ani dla lekarza, ani dla pacjenta, gdyż zanim wypiszę receptę, muszę zapytać chorego, czy stać go na wykupienie leków. Nie każdy chce o tym mówić, nie dla każdego jest miłe przyznać się, że nie ma pieniędzy – mówi prof. Franek. Diabetolodzy czekają na zmiany i refundację nowych leków, zwracając uwagę na to, że od 10 lat w Polsce nie wszedł do refundacji żaden nowy doustny lek przeciwcukrzycowy, a pacjenci, których na nie nie stać, nie korzystają z osiągnięć medycyny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.