Patrzą na nas przenikliwie i złowrogo, nic nie mówiąc. Nie trzeba słów, żeby zrozumieć, że to chwila, którą z pewnością na długo zapamiętam. Niewysokiego wzrostu Korowaje jeszcze w bliskiej przeszłości byli znani jako budzące postrach kanibalistyczne plemię chronione przez nieprzeniknione lasy równikowe, tajemnicę, magię, legendę. Wszyscy w nieokreślonym wieku, są nadzy, jeśli nie liczyć spódniczek z włókna palmy sagowej i naszyjników z muszelek u kobiet. Mężczyźni zaś zabezpieczają penisy, wpychając je do moszny, a końcówkę owijają liściem i obwiązują go włóknem. W ręku trzymają łuki i strzały z zatrutymi grotami z kości kazuara. Mam wrażenie, że cofnąłem się do dawnej epoki, zostałem katapultowany do innego wymiaru, w którym czas nie istnieje. Jeszcze do niedawna jeden z najmniej przyjaznych rejonów świata posiadał barierę nie do pokonania: zabójczy klimat i nieprzebytą dżunglę. Ponadto ponura sława bezlitosnych łowców głów skutecznie zniechęcała do wypraw w te rejony.
Uświadamiam przy tym, że w 1961 r. właśnie tutaj, w regionie Asmat w południowo-zachodniej części wyspy Nowa Gwinea, dokładniej w indonezyjskiej Papui Zachodniej, zniknął bez śladu syn amerykańskiego wiceprezydenta, Michael Rockefeller. Przez długie lata nie było wiadomo, co naprawdę stało się z najmłodszym spadkobiercą fortuny miliardera. Dwudziestotrzyletni absolwent antropologii Uniwersytetu Harvarda zbierał na wybrzeżu Morza Arafura kolekcję sztuki plemiennej. Od tego czasu pojawiło się wiele spekulacji na temat tego zaginięcia. Podobno w jednej z wiosek Asmatów znaleźli się rzekomi świadkowie wydarzeń, którzy potwierdzili, że biały, szczupły w okularach mężczyzna został przebity włócznią w żebra, poćwiartowany i zjedzony.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.