Działania zbrojne ze strony ukraińskiej armii w obwodzie kurskim trwają już piąty miesiąc. Ukraina nadal nie poddaje się, chociaż ogromna koncentracja rosyjskich wojsk pomogła Moskwie odzyskać około 40 proc. zajętych terytoriów, pisze "The Washington Post”.
"Desperacja Putina"
Intensywność ataków w obwodzie kurskim sygnalizuje rosnącą desperację Putina, by jak najszybciej usunąć ten ukraiński "atut” ze stołu negocjacyjnego. Według ukraińskiego wojska, Rosja wysłała w ten region 60 tys. żołnierzy i wszelkimi dostępnymi środkami atakuje pozycje ukraińskie. Często Rosjanie poruszają się na motocyklach, wozach, rowerach i pieszo, aby ograniczyć straty na drogach kontrolowanych przez ukraińską siłę ognia. Ponadto w ostatnich dniach na polu bitwy w obwodzie kurskim pojawiły się oddziały wojsk północnokoreańskich, które nacierały dużymi grupami, co czyniło z nich łatwy cel.
"W sierpniu Putin bagatelizował zuchwałą ukraińską inwazję, nazywając ją daremną drugorzędną akcją w porównaniu z głównymi walkami na wschodniej Ukrainie. Jednak prawie pięć miesięcy później, w miarę nasilania się działań wojennych, bitwa o ten zakątek zachodniej Rosji udowodniła, że inwazja Ukrainy była punktem zwrotnym w wojnie, nawet jeśli ostateczny wynik pozostaje niejasny” – pisze WP.
Zwolennicy operacji uważają, że atak był jedyną opcją dla Ukrainy. Chociaż Rosja w dalszym ciągu atakuje obwód sumski, po raz pierwszy używa swojej broni we własnym kraju, niszcząc własne miasta i infrastrukturę, a nie tylko Ukrainę, jak zauważono w artykule.
Należy zauważyć, że operacja zmusiła Rosję do wznowienia wymiany jeńców, a także wycofania dziesiątek tysięcy żołnierzy z linii frontu na Ukrainie. W artykule dodano, że Ukraina ma więcej niż kiedykolwiek powodów, aby bronić swoich pozycji w Rosji. Według ekspertów, jeśli Ukraińcy się wycofają, podąży za nimi 60 000 rosyjskich żołnierzy.
Czytaj też:
Duda: Jest tylko dwóch prezydentów, których Putin naprawdę się boiCzytaj też:
Kolejny kraj na celowniku Putina. Rosja oskarża Portugalię