Brzydka twarz Unii

Brzydka twarz Unii

Dodano: 
Flaga UE
Flaga UEŹródło:Flickr / CC BY-SA 2.0
Ryszard Legutko || Napięcie między Unią Europejską a Polską, jakie obserwujemy od czasu objęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w roku 2015 dobrze pokazało stan i mechanizmy dzisiejszej polityki europejskiej. Ważne jest by patrzeć na tę politykę bez uprzedzeń i bez sentymentalizmu. Czego zatem dowiedzieliśmy się o dzisiejszej Unii Europejskiej z tego trwającego już ponad pięć lat napięcia?

Przede wszystkim odkryliśmy – i było to odkrycie bulwersujące – że Unia Europejska notorycznie lekceważy literę i ducha traktatów. Dwukrotne odrzucenie, w roku 2014 i 2018, przez służby prawne Rady Unii Europejskiej tzw. mechanizmu praworządności jako jawnie sprzecznego, między innymi, z artykułami 5 i 7 TUE nie spowodowało cofnięcia się instytucji europejskich ani wielu rządów Europy Zachodniej. Obecna próba siłowego wprowadzenia tego mechanizmu przy okazji ustanawiania budżetu pokazuje, że rządzący Unią nie uznają barier w narzucaniu swojej woli. Charakterystyczne jest, że już nawet nie próbuje się prawnie uzasadniać czegoś, co w istocie jest bezprawiem. Obecnie mamy wyłącznie manifestację siły. Postępowanie UE w sprawie tzw. praworządności jest tylko kolejnym przykładem przyjętej praktyki łamania traktatów, a wszystko wskazuje, że ta praktyka będzie ogarniać coraz większe obszary życia europejskiego.

Główna przyczyna takiego stanu rzeczy jest jasna. Instytucje europejskie od wielu lat są rządzone przez jedną szeroką konstelację polityczną. Najbardziej widać to w Parlamencie Europejskim, gdzie alians Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów, Liberałów, Zielonych, a czasami dodatkowo i Komunistów przejął całkowitą kontrolę nad życiem parlamentu, od zatrudniania sprzątaczek do obsadzania najważniejszych stanowisk. To oni decydują, czy zgodzić się na udział przedstawicieli innych grup w strukturach politycznych, czy też otoczyć je kordonem sanitarnym. Są w stanie przegłosować każde stanowisko, jakie im odpowiada i odrzucić w głosowaniu każde stanowisko dla nich niewygodne. Powstała klasyczna, niemal podręcznikowa tyrania większości, a więc jedno z najbardziej niebezpiecznych i perfidnych politycznych schorzeń życia politycznego.

Ta konstelacja polityczna objęła swoim posiadaniem wszystkie instytucje europejskie, nadając im jednoznacznie stronniczy, partyjny charakter. Dotyczy to Komisji i Rady, a także, niestety, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który tę wytyczoną politycznie linię realizuje. Stąd bierze się rosnąca brutalizacja europejskiej polityki, a jej ofiarą padają podstawowe normy, na jakich budowano w świecie zachodnim dobry porządek polityczny. Złamano zasadę podziału władz i łamie się demokratyczne reguły. Te same siły polityczne mają więc władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Komisja Europejska przyjmuje funkcję prokuratora, sędziego i egzekutora, przy akceptacji wszystkich głównych podmiotów. Przy próbach przeciwstawienia się temu w procedurach odwoławczych ci, których się obwinia stają się sędziami. Podważa się, a nawet stara obalić układ polityczny wyłoniony w wyniku demokratycznych wyborów w państwach członkowskich, o ile tylko ten układ nie jest chroniony przez rządzący w UE alians partii politycznych i opanowane przez nie instytucje. Owo polityczne przymierze europejskie antagonizuje więc, na przykład, polską sytuację wewnętrzną, wspierając opozycję – tak jakby wybory polskie nie miały znaczenia i wynik ich należało uczynić bezsilnym – a jednocześnie podważa instytucje państwa polskiego przez wywieranie nacisku i podburzanie przeciw nim Polaków. Doszło do faktycznego usankcjonowania mechanizmów niedemokratycznego ingerowania w demokratyczne procesy w państwach członkowskich.

W wyniku tych działań Unii postępuje centralizacja, realizowana prawem i lewem, a częściej lewem przez metodę faktów dokonanych, sankcjonowaną hasłami „harmonizacji” oraz „coraz bardziej jednoczącej się Unii”. Wzmacnianie instytucji europejskich i wspieranie ich w przejmowaniu nowych kompetencji, choćby wbrew traktatom, prowadzi stopniowo do powstawania superpaństwa, lecz szczególnego rodzaju, a mianowicie takiego, którym de facto zarządzają państwa najsilniejsze. Instytucje europejskie dysponują wątłym mandatem demokratycznym, a więc mają również same z siebie niewielką władzę realną, niezależnie od tego, co traktaty przyznają im na papierze. Jeśli zdobywają tej realnej władzy więcej, to dlatego, że wielcy gracze im ją przekazują. Komisja Europejska nie wzmocniła się sama z siebie, lecz tylko z tego powodu, że koalicja głównych partii europejskich oraz najsilniejsze państwa jej tę władzę dały. W wyniku centralizacji Unia przemienia się w rządy silnych, co oznacza spychanie do roli podrzędnej krajów politycznie słabszych, zwłaszcza z Europy Wschodniej. Zapisy traktatowe, które stanowiły podstawową ochronę dla tych krajów takiej ochrony już nie gwarantują. Kraje silne i instytucje europejskie mówią otwarcie – jak ostatnio czyniły to w przypadku polsko-węgierskiego weta – o chęci złamania woli opornych grożąc bezceremonialnym obejściem procedur. Sukces polskiego i węgierskiego rządu podczas ostatniego szczytu Rady jest cenną zdobyczą, ale groźba działań pozatraktowych głównych graczy europejskich nie zniknęła.

Tyrania większości w Europie jest możliwa również z tego powodu, że spaja ją jedna ideologia, a jest to ideologia lewicowa. Prawa strona europejskiej polityki, przede wszystkim partie określane kiedyś jako chrześcijańsko-demokratyczne czy konserwatywne skapitulowały przed lewicą i podporządkowały się jej programowi. Partie nominalnie prawicowe i centrowe, na przykład te grupujące się w Europejskiej Partii Ludowej, zarzuciły wszystkie idee, które w przeszłości odróżniały je od lewicy: ochrona państwa narodowego, zasada pomocniczości, troska o rodzinę i małżeństwo, przywiązanie do obyczaju, nawiązywanie do dziedzictwa chrześcijaństwa i do norm moralnych wywodzących się z klasycznej tradycji europejskiej, klasyczny model wychowania i wykształcenia, odrzucenie inżynierii społecznej. Nic z tego nie zostało i nawet najwprawniejsze oko nie dostrzeże różnicy między EPL a Socjalistami czy Liberałami. Europejska Partia Ludowa jest wyłącznie strukturą władzy, lecz ideowo całkowicie zależną od lewicy. Chętnie uczestniczy w ideologicznych krucjatach i nagonkach, włącza się w rewolucję moralną z jej neobolszewickimi praktykami, świetnie znajdując się w lewicowej inżynierii społecznej i polityce gwałcenia traktatów. Wybór na przewodniczącego EPL Donalda Tuska – człowieka niemal doskonale wolnego od jakichkolwiek zasad i powściągów – jest tylko symbolicznym wyrazem tego stanu rzeczy.

Tyrania większości spowodowała, że od pewnego czasu praktycznie zniknęła możliwość rzetelnej debaty nad stanem Unii i kierunkami zmian. Znajdujemy się w wielkim pudle rezonansowym, gdzie jeden i ten sam głos wypowiadający jeden i ten sam zestaw opinii rozbrzmiewa z wielu stron. Lewicowa ideologia nie znosi sprzeciwów, tak jak zresztą nigdy w swojej historii ich nie znosiła. Krytyków się potępia, obraża, marginalizuje i zastrasza, a Komisja Europejska szykuje kolejne narzędzia służące temu celowi. Jednocześnie Unia toleruje, a nawet popiera wszelkie formy zdziczenia obyczajów – jak choćby to, które ostatnio opanowało polskie ulice – byle tylko osłabiało ono konserwatywną tkankę europejskich społeczeństw. Obecnie Unia przygotowuje się do kolejnego kroku planując wielką wielopoziomową i wieloetapową konferencję o przyszłości Europy, która to konferencja ma być gigantycznym spektaklem aprobaty dla dotychczasowych praktyk oraz przygotowaniem do kolejnego skoku federalistycznego. Konferencja jest pod całkowitą kontrolą rządzącej Unią koalicji politycznej i, jak można było się spodziewać, pomyślana jest zgodnie z dotychczasowymi praktykami Unii: ma poprzeć to, co i tak już zdecydowano, debaty będą pozorowane, a głosy krytyczne jako „antyeuropejskie”, jeśli w ogóle się tam znajdą, zostaną zignorowane.

Unia Europejska wymaga pilnej i zasadniczej reformy. Obecna mieszanka ideologicznego fanatyzmu, cynizmu oraz brutalnej polityki siły, osłonięta kłamliwą nowomową stanowi śmiertelne zagrożenie dla europejskiego projektu. Konkretne pomysły reformy Unii Europejskiej przedstawione zostaną podczas serii konferencji, jakie w stolicach europejskich organizuje Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w najbliższych miesiącach. Czas nadszedł na debatę prawdziwą, nie pozorowaną.

Prof. Ryszard Legutko, Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący Grupy EKR

Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy

Artykuł promocyjny
Źródło: Prof. Ryszard Legutko
Czytaj także