„DO RZECZY”: Biografią „Żuławski. Szaman” finalizuje pani swoją długą znajomość z jej bohaterem.
ALEKSANDRA SZARŁAT: Zaczęła się ona u progu III RP. Michał Komar, ówczesny redaktor naczelny „Sztandaru Młodych”, gdzie wtedy pracowałam, zlecił mi zrobienie wywiadu z Andrzejem Żuławskim na temat jego rodu, znaczącego dla polskiej kultury. Spotkaliśmy się w istniejącej do dziś kawiarni Mozaika. Reżyser był elegancki i czarujący. Barwnie i ciekawie opowiadał mi o swoim ojcu Mirosławie i artystycznych krewnych: pisarzu Juliuszu, muzyku Wawrzyńcu oraz malarzu Marku. Na przestrzeni lat jeszcze czterokrotnie przeprowadzałam z nim i wszystkie ciepło wspominam. Myślałam, że czas na kolejną rozmowę, kiedy przeczytałam na Facebooku wpis Xawerego Żuławskiego, najstarszego syna Andrzeja, iż ojciec ciężko choruje. To właściwie były jego ostatnie dni. Po śmierci w mediach nastąpił okres milczenia. Nikt o nim nie pisał, nikt nie mówił. Pomyślałam, że szkoda, by tak oryginalny artysta odszedł w zapomnienie. Z propozycją napisania biografii zgłosiłam się do Xawerego. Nie zdawałam sobie wówczas sprawy z tego, jak żmudnego i skomplikowanego zadania się podejmuję. Kosztowało mnie ono dwa i pół roku wytężonej pracy: przewertowania licznych dokumentów i archiwów, przeprowadzenia ponad 40 wywiadów – oczywiście autoryzowanych – z rodziną, przyjaciółmi i kobietami Żuławskiego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.