Finał prawyborów prezydenckich Konfederacji miał formułę elektorską. 314 elektorów reprezentowało poszczególnych kandydatów, którzy walczyli o głosy wyborców na wcześniejszych 16 zjazdach wojewódzkich. Kandydaci, którzy zdobyli wtedy największe poparcie wyborców, mieli najwięcej głosów elektorskich. Głosy elektorów były jawne. Do głosowania został użyty system elektroniczny. W kolejnych głosowaniach odpadali kandydaci z najsłabszym wynikiem.
W czwartym odpadł Janusz Korwin-Mikke, a w piątym Konrad Berkowicz. W szóstym głosowaniu na czoło wysunął się Grzegorz Braun, uzyskując 135 (43 proc.) głosów. Na drugim miejscu znalazł się Krzysztof Bosak (37,6 proc. głosów), zaś odpadł Artur Dziambor, który uzyskał 61 głosów. To oznacza, że nie poparli go jego partyjni koledzy – Janusz Korwin-Mikke i Konrad Berkowicz. Wielu zwolenników Dziambora oraz partii KORWiN nie mogło zrozumieć takiego obrotu sprawy. Ostatecznie na Krzysztofa Bosaka zagłosowało 163 elektorów (51,9 proc.), zaś na Grzegorza Brauna 146 (46,5 proc.).
Do wyniku prawyborów odniósł się w mediach społecznościowych Janusz Korwin-Mikke. Jak tłumaczył, "znacznie lepszym kandydatem Konfederacji byłby Grzegorz Braun".
Lider Konfederacji odsłonił też kulisy prawyborów. "Rozgrywka miedzy trzema osobami nie ma żadnego rozstrzygnięcia - trzeba podejmować decyzje na bieżąco i wygrywa ten, kto podejmie ją ostatni. Kolega ją podejmujący dowiedział się (i była to prawda), że narodowcy przekażą część głosów na kol.Dziambora by doprowadzić do remisu, po którym odpadną obydwaj Kandydaci. W efekcie doszło do rozgrywki, w której kol.Dziambor uznał, że lepszym Kandydatem będzie kol.Bosak - bo Go, jak się wyraził w wywiadzie dla PolSatu, zna. I większość Jego wyborców Go posłuchała. Analiza przeprowadzona poprzedniego dnia na posiedzeniu Prezydium ustaliła, że żaden nasz kandydat nie ma szansy, więc trzeba wybrać mniejsze Zło - pardon: większe Dobro. Kol.Dziambor zadziałał na własną odpowiedzialność. Miejmy nadzieję, że miał rację" – napisał.
Korwin-Mikke ocenił też, że w interesie Konfederacji jest radykalny przekaz, zaś jego stara się po prostu "zneutralizować". "Otóż ja uważam, że stonowany przekaz to błąd w sytuacji nadciągającej gospodarczej katastrofy. Establishment przyjął do wiadomości sukces KONFEDERACJI i teraz stara się zneutralizować JKM. Wtedy KONFEDERACJA stanie się normalną partią, częścią establishmentu" – napisał.
Korwin-Mikke stwierdził też, że podjął wykalkulowaną decyzję obliczoną na dobro formacji, zaś "Artur Dziambor zamiast interesu jako człowiek honoru wybrał vendettę".
Do tego wpisu odniósł się Artur Dziambor, który napisał na Twitterze, że "jeszcze ktoś uwierzy w te bzdury", więc "proponuje zakończyć dyskusję".
Czytaj też:
Król musi abdykować