Białorusini nie zaakceptowali wyniku wyborów i masowo ruszyli na ulice. Protestujący w Mińsku wznieśli barykady na ulicach, aby chronić się przed organami ścigania, jednak te upadły, szturmowane przez milicję. Służby użyły wobec demonstrantów gumowych kul, armatek wodnych i granatów hukowych. Wiele osób zostało rannych, nie wiadomo ilu uczestników protestu aresztowano. Na zdjęciach uwieczniono wyjątkowo brutalne zachowania wezwanych na miejsce funkcjonariuszy specjalnej jednostki policji OMON.
Protest zakończył się około godz. 2.00 nad ranem.
Wspólne oświadczenie prezydentów Polski i Litwy
Oświadczenie ws. wyborów na Białorusi wydali prezydenci Polski i Litwy. Zaapelowali w nim do władz białoruskich o pełne uznanie i przestrzeganie podstawowych standardów demokratycznych. "Wzywamy do powstrzymania się od przemocy i do respektowania podstawowych wolności, praw człowieka i obywatela, w tym praw mniejszości narodowych i wolności słowa" – czytamy w oświadczeniu prezydentów Andrzeja Dudy i Gitanasa Nausėdy.
"Boże miej w opiece..."
Na wydarzenia zareagował polityk Konfederacji.
"Boże miej w opiece Białoruś, Białorusinów i Polaków, których setki tysięcy żyją w tym kraju na ziemi ojców. Niech ta ciężka noc będzie, mimo wszystko, początkiem lepszego losu dla nich wszystkich a nie wstępem do kolejnego z dramatów, jakich historia tej krainie nie oszczędzała" – napisał w nocy na Twitterze Robert Winnicki.
Czytaj też:
Milicyjna ciężarówka wjechała w demonstrantówCzytaj też:
Białorusini wyszli na ulice, milicja nie odpuszczaCzytaj też:
Dramatyczna sytuacja na Białorusi. Trwają walki z milicją