KAMILA BARANOWSKA: Zaskoczył pana wybór Amerykanów? Bo cały świat wydaje się zaskoczony.
MARIUSZ MAX KOLONKO: Eee tam. Niech chociaż pani powie, jak jest. Powtarzam, że Trump wygra wybory od ponad roku. Zaskoczyło mnie, że wygrał tak mało zdecydowanie: dostał mniej głosów niż Romney w 2012 r. W moich przepowiedniach w MaxTV mówiłem o bardziej wyraźnym zwycięstwie. Natomiast świat establishmentu będzie wkrótce zaskoczony jeszcze nieraz. Zarówno ten liberalny, jak i konserwatywny.
Czym konkretnie?
Nadchodzi zmierzch pewnej epoki i jednoczesne przebudzenie kultury zachodniej, cywilizacji europejskiej. Nazywam to wiosną europejską w kontrze do wiosny arabskiej. Ta wiosna europejska szykowała się od dawna i wybuchła tam, gdzie historycznie powinna, czyli we Francji, podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Wtedy partie narodowe i nacjonalistyczne zdobyły łącznie ponad 20 proc. miejsc. Potem przyszły wybory w poszczególnych krajach. Pokazywałem wtedy puls rewolucji w MaxTV, jak wiosna europejska przesuwała się do centrum Europy: Szwajcarska Partia Ludowa – 29 proc., w Austrii Partia Wolności – 21 proc. Potem wybory w Polsce i wyjście najstarszej unii świata ze sztucznej konstrukcji Unii Europejskiej. Niesamowite. To jest rewolucja. Tak jak kraje arabskie „zrzucały jarzmo dyktatorów”, tak kraje europejskie zrzucają kajdany establishmentu politycznego i sprzęgniętego z nim establishmentu medialnego. W odróżnieniu od wiosny arabskiej w Europie owe kajdany zrzucane są bezkrwawo, z wykorzystaniem instrumentów demokracji, takich jak wybory, referenda czy petycje. Nie byłoby to możliwe bez eksplozji internetowych social mediów, które nazywam Piątą Władzą. Establishment liberalny nazywa zaś to wszystko, co się wokół dzieje, populizmem. Z kolei establishment konserwatywny odcina się i izoluje, stając kompletnie po złej stronie historii. I tego nie rozumiem. W Polsce konserwatywny establishment rządzący ignorował kandydaturę Trumpa zupełnie tak samo, jak do niedawna liberalizm rządzący ignorował ich. Jeśli to miała być gra polityczna, to była bardzo licha, bo świadczy o złej intuicji. W polityce tak jak w szachach gra intuicyjna jest bardzo ważna i zaczyna się tam, gdzie przestają funkcjonować szablony posunięć. PiS grał ten szablon podstawowy przez rok i to też z potknięciami – przejęcie mediów, pieniądze dla ludzi, postulaty dotyczące sprawiedliwości społecznej – takie podręcznikowe otwarcie robi każda władza. Teraz jest gra środkowa i szablony ruchów się skończyły. Teraz obowiązuje intuicja. I w przypadku PiS wybory w USA to była intuicja zła.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.