Pozostając bezkompromisowy w swojej twórczości, której rytm wystukuje Herbertowska kołatka, bezbłędnie wskazująca na to, co białe, a co
czarne. Stanów pośrednich tu się nie uświadczy i, chciałoby się rzec, chwała Bogu – relatywizmu mamy w życiu aż nadto. Dąbrowskiego tyleż interesuje współczesność, którą śledzi bardzo uważnie, ile przeszłość, ze szczególnym uwzględnieniem historii ojczystej. Dla niego wydarzenia sprzed dziesięcioleci, a nawet wieków są równie istotne jak te dziejące się tu i teraz; bohaterami jego utworów są takie postacie jak Witold Pilecki czy Tadeusz Kościuszko, bo przecież„napisać wiersz o Kościuszce, to jakby Polskę opisać”, więc – powiada:
… gdybym miał pisać o Polsce,
napisałbym o Dubience,
o glorii pod Racławicami,
o beznadziejnej walce…
Dla tego poety Bóg, Honor i Ojczyzna to nie są puste słowa, a pamięć o naszych bohaterach jest święta. Wiersze o naczelniku powstania z końca XVIII stulecia napisał Dąbrowski w 2017 r.; trzy lata później jakieś ćwierćmózgi namazały na warszawskim pomniku Kościuszki: „Black Lives Matter”. Czy i o tym poeta napisać ma wiersz? Zbytek łaski. A jakby nawiązując do tego tematu, w innym miejscu autor rzecze:
Choćby się znów zbliżał czas ludzkiej
nicości,
są autorytety, odwieczne pomniki.
I tego świadectwa nikt nam nie
odbierze.
Człowiek człowiekowi winien jest
przymierze.
Twórca „Skrawków życia” nie jest, jak widać, skrajnym pesymistą, choć o nadzieję trudno, nie tylko w czasie zarazy, lecz także – generalizując – w czasie podłym. Z faktami jednak nie da się dyskutować i dlatego w tomie tym czytamy:
To nie prawda jest okrutna,
to człowiek bywa okrutny.
Prawda po prostu jest.
„Dąbrowski nie boi się porównań czy zwrotów dosłownych. Nie zważa na to, czy »wypada«. Nie przejmuje się głosami przyszłej krytyki” – twierdzi w posłowiu do „W dalszym ciągu” Marcin Tadeusz Łukaszewski. „Pisze wprost wszędzie tam, gdzie zależy mu na tym, aby bez wstępu, In medias res, wciągnąć czytelnika w dialog z sobą lub przynajmniej w uważne słuchanie. Nie boi się więc, gdy pisze o »smartfonowym żargonie«, czy »w pizzy agonii zagryźć swój stres«, dostrzega »więcej sztuki w ubijaniu kotletów«, bądź stwierdza bez pardonu: »Ty się patrzysz,
a innym to zwisa«. Nie pozostawia suchej nitki na kłamcach: »jeśli się łże jak katiusza«. Jeśli czytając Autora widzimy tylko wybór słów »do rymu«, to znaczy, że nic nie rozumiemy z tej poezji [...]”.
„W dalszym ciągu” to – w porównaniu ze „Skrawkami życia” – zbiór wierszy może jeszcze bardziej osobistych, o charakterze uniwersalnym, odnoszących się do Boga, natury, pytających o sens życia, wyznań człowieka cierpiącego, szukającego jednak nadziei. Utwory te – cytując autora – są „odpowiedzialne przed Bogiem, sumieniem, wystawione na czas…”. Dąbrowski wydaje się szczególnie wyczulony na przemijanie, upływ czasu sprawiający, że historią staje się wczoraj i że tak naprawdę my bardziej przynależymy do tego, co było, niż do dzisiaj. Może
i dlatego, że to wczorajsze lepiej rozumiemy, a bliższe jest nam przede wszystkim dlatego, że mogliśmy wtedy żyć obok czy razem z tymi, których już nie ma. Charakterystyczne są słowa poety: „Już mi brakuje tych ludzi / którzy za chwilę odejdą…”. I jak piękny wiersz – „Chleb i woda” – poświęcił swojej babce. Kończy się on tak:
Babcia mawiała, tak właściwie mało,
Ot, zdanie, które paść musiało w życiu.
A takie zdanie w serce zapadało
Bardziej niż książka, bardziej niż Epikur.
A babcia mówiła, cóż, „złoto z nieba
kapie”, gdy padał deszcz wiosenny…
Warto czytać tę poezję, szczerą jak mało która, niekiedy naiwną, czasem denerwującą, na pewno prawdziwą. A „Skrawki życia” autor
rozpoczyna taką oto wyliczanką. To nie wiersz, motto raczej: W natłoku zmian, niekoniecznie na lepsze,
we wszystkich dziedzinach życia,
należy podkreślać niezwykłe – proste
wartości,
aby o nich nie zapomniano
lub nie stały się jeszcze bardziej
archaiczne:
dobroduszność, poczciwość, przyzwoitość,
wierność, uczciwość, skromność,
wstydliwość,
ofiarność, serdeczność, prawość,
szlachetność…
I choć człowieczeństwo niszczyły,
i niszczą, wojny,
to z tych skrawków życia odradza się
człowiek,
to w nich przetrwało dobro…