Prześladowanie chrześcijan nie jest zjawiskiem nowym ani nieaktualnym. Już św. Jan Ewangelista zapisał słowa Mistrza: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15,20). Tak jak Chrystus umarł męczeńską śmiercią na Krzyżu, tak i pierwsi Jego wyznawcy – Apostołowie – dokonali żywota jako męczennicy. No, może poza wspomnianym św. Janem, który jako jedyny nie stchórzył i wytrwał przy Zbawicielu do samego końca pod Krzyżem…
Nie inaczej było w kolejnych wiekach. Trudno byłoby prześledzić tutaj całą historię prześladowań chrześcijan, jednak śmiało możemy stwierdzić, że chyba nigdy dotąd nie było tak krwawo. Według raportów takich organizacji jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKwP) czy Open Doors, co roku przybywa ok. 100 000 męczenników, a 260 mln wyznawców Chrystusa w 50 krajach cierpi w różny sposób z powodu wiary (to aż 80 procent wszystkich prześladowanych ze względów religijnych). Mordują ich muzułmanie, komuniści, wielu cierpi w obozach pracy, z powodu tortur, wygnania, fałszywych oskarżeń… Giną w Iraku, Syrii, Pakistanie, Afganistanie, Somalii, Libii, Egipcie, Wietnamie, Korei Północnej, Chinach, ale ostatnio także w… Europie Zachodniej. Rzeczywistość z Iraku czy Syrii staje się niestety rzeczywistością Europy – mówi ks. prof. Waldemar Cisło z PKwP. Czy zatem przyszedł czas i na naszą Ojczyznę?
Czas na działania ofensywne
Przykład Zachodu pokazuje dobitnie: kiedy powstaje próżnia po chrześcijańskich wartościach, wkraczają inne – nowoczesne antywartości: „parady” środowisk LGBT itp., targi dzieci dla homoseksualistów, aborcja na życzenie, eutanazja (również dla dzieci). Polska wciąż jeszcze odstaje od tych destrukcyjnych standardów. I jeszcze może przeciwstawić się tym tendencjom. Tyle tylko, że katolicy nie mogą dawać się zepchnąć do defensywy. Ewangelizacja, misje – to działanie wyprzedzające. Dlatego tak ważna jest troska i Kościoła, i świeckich zarówno o rechrystianizację Europy, jak i o rozprzestrzenianie wiary w Chrystusa tam, gdzie jeszcze o Nim nie słyszano.
W tę drugą działalność wpisała się zorganizowana jesienią 2019 roku akcja „Krzyż nadzieją świata!” Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi. Inicjatywę poparło Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, wskazując na Sudan Południowy, najmłodsze państwo świata, powstałe w 2011 roku, po krwawej dla chrześcijan 50-letniej wojnie domowej. Tam działają Misjonarze Kombonianie Serca Jezusowego, a wśród nich Polak – o. Krzysztof Zębik MCCJ, który zgłosił pragnienie budowy dwóch kaplic dla katolików z diecezji Rumbek: w miejscowościach Piirciok i Kowic. Polacy chętnie odpowiedzieli na apel Stowarzyszenia: zebrano 200 000 zł i jeszcze w grudniu 2019 r. ruszyły prace budowlane. Choć problemów nie brakowało (przebieg prac można prześledzić na stronie dlaSudanu.pl), na efekt nie trzeba było długo czekać – już w czerwcu br. obie kaplice stały gotowe. Ta w Kowic przyjmie wezwanie Dobrego Pasterza, a kaplica w Piirciok – Chrystusa Króla. Wydaje mi się, że to są bardzo wymowne dedykacje. Chcemy, aby ludzie poznali Pana Jezusa jako Pasterza łagodnego, troszczącego się o nas. Szczególnie dla plemion pasterskich jest to bardzo ważne. Chcemy, aby poznali Go też jako Króla nas wszystkich i całego wszechświata – powiedział o. Krzysztof Zębik. Plany ewangelizacyjne jednak zatrzymał COVID-19 i świątynie ciągle czekają na konsekrację, ale już służą społeczności – korzystają z nich katechiści i szkoła.
Chciałoby się powiedzieć: kiedy poprawny politycznie świat ulega antychrześcijańskiej nagonce, szczególnie cieszą takie inicjatywy w Polsce.
Więcej o problemach i wyzwaniach katolików w Sudanie Południowym opowiedział o. Krzysztof Zębik w rozmowie z portalem PCh24.pl.
Kombonianin podkreśla, że to najmłodsze państwo świata jest w dalszym ciągu terenem pierwszej Ewangelizacji, ponieważ chrześcijaństwo dotarło tu dopiero w XIX wieku i miejscowi wciąż mają nikłe pojęcie o Bogu. Dlatego tak ważna jest katechizacja w każdej wiosce, wykładanie ludziom najprostszych prawd wiary i uczenie bycia prawdziwym katolikiem, tak jak nauczano Europejczyków w średniowieczu. Misjonarze mierzą się także z innymi trudnościami. Do wielu wiosek, które są pod opieką ojca Zębika, nie da się dojechać nie tylko z powodu prymitywnej infrastruktury drogowej – problemem są także trwające czasem i kilka tygodni walki… Raz zawrócono nas z drogi, bo przed chwilą była przed nami strzelanina i nasz samochód również mógł zostać ostrzelany – mówi w wywiadzie. Zdarza się, że i pod klasztorem w Rumbek, w którym mieszka nasz rodak, ludzie chodzą po ulicy z bronią.