"Ta obecna równowaga jest krucha, ale...". Ekspert: Mamy szanse uniknąć wzrostu zakażeń

"Ta obecna równowaga jest krucha, ale...". Ekspert: Mamy szanse uniknąć wzrostu zakażeń

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Leszek Szymański
Mamy szanse uniknąć wzrostu zakażeń, jeśli restrykcje zostaną zachowane i rytm szczepień jakoś zaskoczy. Ta obecna równowaga jest krucha, ale udało się ją uzyskać – ocenia dr hab. Jarosław Drobnik, epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.







Zdaniem eksperta kluczowe będzie, jak się wszyscy zachowamy w święta oraz w Sylwestra, czy będziemy odpowiedzialni i gotowi przestrzegać ogłoszonych restrykcji.

– Wiadomo, że trzeba się liczyć z jakimś wzrostem zakażeń, bo nie wszyscy dostosują się do ogłoszonych restrykcji. Jednak fakt, że większość osób spędzi święta w węższym gronie, a potem dzieci jeszcze pozostaną na feriach, może sprawić, iż drugą połowę stycznia i początek lutego będziemy mieli spokojniejszą. I nie powinno być wzrostu zachorowań, o ile nie wydarzy się coś nadzwyczajnego – powiedział dr Drobnik.

Ekspert ocenił, że udało nam się w Polsce uzyskać i utrzymać „kruchą równowagę w liczbę zakażeń". – Mamy szanse uniknąć wzrostu zakażań, jeśli restrykcje zostaną zachowane i rytm szczepień jakoś zaskoczy – powiedział dr Drobnik.

Pytany o ewentualne zagrożenie, wynikające z odkrycia w Wlk. Brytanii nowego szczepu koronawirusa, który ma być bardziej zakaźny, ekspert podkreślił, że nie ma jeszcze na ten temat "twardych danych".

– To może być dla nas sygnał alarmowy, ale w takich kategoriach, byśmy nadal odpowiednio reagowali i się zachowywali, trzymali dystans społeczny, używali maseczek i unikali zbiorowisk. Mówi się, że ten nowy wirus ma o 70 procent większą moc zakażania, ale twardych danych na to nie ma. Stwierdzono większą liczbę zachorowań w określonych środowiskach. Jednak ta mutacja wirusa jest już od września, więc gdyby miał taką potężną moc dominowałby już na Wyspach Brytyjskich i w całej Europie –powiedział dr Drobnik. Ocenił, że ten zauważalny wzrost nastąpił z powodu mobilności ludzi, którzy będąc zmęczonymi restrykcjami korzystali z różnych możliwości m.in. rekreacji, wypoczynku, wychodzenia do sklepów, co zwiększyło liczbę interakcji międzyludzkich.

– Ja nie kontestując tych opinii, że ta nowa mutacja może być bardziej zakaźna, uważam, że nie wpłynie ona w sposób jakiś dramatyczny na naszą sytuację. Broń przeciwko tej chorobie cały czas jest taka sama: maseczka, dystans, mycie rak, unikanie niepotrzebnych kontaktów, unikanie miejsc, w których gromadzi się większa liczba osób. Tu się nic nie zmienia – powiedział dr Drobnik.

Ekspert przypomniał, że po wiosennym okresie pandemii również panowała opinia, że kolejna mutacja koronawirusa jest bardziej zakaźna. – Jednak ona się rozprzestrzeniła z powodu naszych zachowań, a nie większej mocy w zakażaniu – podsumował dr Drobnik

Czytaj też:
"Te inteligencke k***wy jeździły po nim jak po burej suce". Ziemkiewicz nie przebiera w słowach
Czytaj też:
Kukizowcy zasilą szeregi Zjednoczonej Prawicy? Tajemnicze słowa polityka PiS

Źródło: PAP
Czytaj także