Minister mówił na konferencji prasowej w sobotę, że o ewakuacji współpracowników NATO premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z sekretarzem generalnym Sojuszu, Jensem Stoltenbergiem. Dworczyk dodał, że te osoby nie zostaną na stałe w Polsce – docelowo trafią do innych krajów NATO.
Szef KPRM przekazał, że nad ranem w Warszawie wyląduje samolot z ok. 100 ewakuowanymi osobami. Trafią oni do ośrodków będących pod nadzorem Urzędu ds. Cudzoziemców. – Za przeprowadzenie procedur i opiekę nad nimi odpowiada MSWiA. W pierwszej kolejności czeka ich kwarantanna i załatwianie formalności – zaznaczył.
– Będziemy prowadzili tę ewakuację dopóki będzie to możliwe ze względów bezpieczeństwa i do momentu, gdy wspierający Polskę będą chcieli wyjechać z Kabulu – zapowiedział.
Kryzys na granicy z Białorusią. Co zrobi rząd?
Dworczyk odniósł się również do wideokonferencji premierów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią. Dodał, że szefowie rządów wszystkich czterech krajów wyrazili jednakowe stanowisko, iż obowiązkiem każdego z nich jest strzeżenie swojej granicy.
– Mamy do czynienia z wojną hybrydową, którą prowadzą władze białoruskie. Naszym obowiązkiem jest zadbać o bezpieczeństwo obywateli. Nie możemy pozwalać wciągać się w prowokacje reżimu białoruskiego – stwierdził.
Jak tłumaczył, miejsce, w którym znajdują się migranci, jest błędnie określane jako "pas ziemi niczyjej". Dworczyk powiedział, że takiego określenia nie ma w prawie międzynarodowym. – To na stronie białoruskiej spoczywa odpowiedzialność za te osoby, które są po tamtej stronie granicy – dodał.
Czytaj też:
Kryzys na granicy z Białorusią. Reaguje TuskCzytaj też:
Gen. Skrzypczak: Polska powinna zrobić imigrantom korytarz do Niemiec