Szef rządu uczestniczył w sobotę w wideokonferencji z premierami Litwy, Łotwy i Estonii. Głównym celem rozmowy było omówienie sytuacji na granicach tych państw wobec działań władz białoruskich.
Wojna hybrydowa w regionie
"Służby Polski, Litwy i Łotwy będą zdecydowanie bronić naszych granic. Obecne działania reżimu Łukaszenki traktujemy jako element wojny hybrydowej i próbę destabilizacji sytuacji w regionie. Są to działania wymierzone w Unię Europejską jako zemsta za nałożone na Łukaszenkę sankcje" – napisał Morawiecki na swoim profilu na Facebooku.
Premier zaznaczył, że "wbrew fałszywym informacjom – rozpowszechnianym także w polskich mediach – trzeba podkreślić, że sprowadzeni przez białoruskie służby migranci znajdują się w dalszym ciągu na terenie Białorusi". Jak dodał, w prawie międzynarodowym nie ma kategorii pasa "ziemi niczyjej".
Odpowiedzialność Białorusi
"Znajdujący się po stronie białoruskiej migranci – w większości pochodzący z Iraku bądź Syrii – legalnie znaleźli się na terytorium Białorusi. W związku z tym, zgodnie z prawem międzynarodowym, to Białoruś jest za nich odpowiedzialna i powinna zapewnić im ochronę" – napisał Morawiecki.
Dalej podkreślił, że Polska, Litwa, Łotwa i Estonia nie dopuszczają żadnej nielegalnej imigracji i będą chronić swoje granice przed nielegalnymi działaniami reżimu Łukaszenki. "Naszym obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa naszym obywatelom, oraz ochrona zewnętrznej granicy Unii Europejskiej i strefy Schengen" – oświadczył premier.
Czytaj też:
Migranci utknęli na bagnach w Puszczy BiałowieskiejCzytaj też:
Hartwich: Wpuście tych ludzi. Kim są, ustali się później!