Błaszczak do dymisji po wypadku Szydło? "Nie będę rejterował"

Błaszczak do dymisji po wypadku Szydło? "Nie będę rejterował"

Dodano: 
Mariusz Błaszczak, szef MSWiA
Mariusz Błaszczak, szef MSWiA Źródło: PAP / Jerzy Muszyński
Taką najpełniejszą informację (o wypadku - red.) miała Policja – mówił minister spraw wewnętrznych w porannej rozmowie Konrada Piaseckiego na antenie Radia Zet. Głównym tematem rozmowy był piątkowy wypadek premier Beaty Szydło.

Dziennikarz pytał Błaszczaka o to, gdzie ten znajdował się tuż po wypadku najważniejszego polityka w Polsce i czy powaga sytuacji nie wymagała jego osobistego zaangażowania na miejscu zdarzenia.

twitter

– Byłem w ciągłym kontakcie telefonicznym z komendantem głównym policji, komendantem głównym straży pożarnej i z szefem Biura Ochrony Rządu. Poprosiłem rzecznika prasowego małopolskiej policji, który był na miejscu, ażeby informował opinię publiczną o tym, co się zdarzyło – wyjaśnił minister. Sam znajdował się wówczas w Warszawie i brał udział w uroczystościach mających upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej.

– Na Krakowskim Przedmieściu też było zagrożenie. Źródłem zagrożenia są członkowie stowarzyszenia Obywatele RP.(...) Ci ludzie nie walczą o to, żeby manifestować, bo oni mogą to robić. Oni walczą z tym, żeby odebrać prawo uczczenia pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej tym, którzy chcą to zrobić – dodał Błaszczak, wyjaśniając co powodowało nim, by pozostać w Warszawie. Wyjaśnił również, dlaczego nie ingerował w działania małopolskich policjantów interweniujących w sprawie wypadku premier.

Dziennikarz pytał także o to, czy nie doszło do złamania procedur bezpieczeństwa przez ochroniarzy biorących udział w ochronie premier Szydło.
– Wszystko wskazuje na to, że kolumna poruszała się zgodnie z przepisami. (...) Są na to zeznania świadków, złożone pod rygorem odpowiedzialności karnej.(...) Kolumna poruszała się z prędkością ponad 100 km na godzinę, ponieważ ta droga w większej części prowadzi przez autostradę – wyjaśnił Błaszczak wskazując, że BOR dopełnił procedur bezpieczeństwa. Wskazał również, że kierowca samochodu premier wykazał się dużym refleksem i przewidział, jakie konsekwencje może wywołać jego decyzja:

– To jest samochód (wiozący premier – red.) ważący trzy tony. Kiedy nagle się zatrzymuje, siłą bezwładu jest ogromna. (...) Kierowca tego samochodu podjął taką decyzję, żeby nie taranować fiata. Chciał uniknąć tragedii. Gdyby staranował ten samochód, to wtedy zginąłby młody człowiek – stwierdził szef MSWiA.

twitter

Ten młody człowiek jest sprawcą kolizji i przyznał się do winy. (…) Potwierdził to zresztą podczas sobotniej konferencji prasowej Komendant Główny Policji. A opozycja jest wściekła – dodał Błaszczak, komentując doniesienia opozycji dotyczące zastraszenia kierowcy Fiata Seicento, z którym pojazd rządowy wiozący premier wszedł w kolizję.

Minister zapytany o to, czy jako szef MSWiA poda się do dymisji po piątkowej kolizji, odpowiedział że nie rozważa takiej możliwości:

Wypadki zdarzają się. Rocznie BOR ma ok. 20 tego typu zdarzeń. (…) Moim zadaniem jest „posprzątanie” po generale Janickim w BOR-ze.(...) Nie będę rejterował. Nie będę wycofywał się wtedy, kiedy następuje moment posprzątania po bardzo złej sytuacji – wyjaśnił Błaszczak.

twitter

Źródło: Radio Zet
Czytaj także