Szefowa MEN została zapytana w programie o ogólnopolski całodzienny strajk nauczycieli i pracowników oświaty, który ma się odbyć w najbliższy piątek. ZNP domaga się m.in. podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc. – Mam duży kłopot, bo wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest jednoznaczny: ministerstwo edukacji nie jest stroną sporu zbiorowego. Mogę tylko zapewnić rodziców, że dyrektorzy są odpowiedzialni za organizację zajęć – powiedziała.
Zalewska mówiła również o tym, co udało się zrobić przez ostatnie półtora roku. – Dodatkowe miejsca pracy przy okazji przekształcenia i pozwolenia na decydowanie przez rodziców o tym, czy sześciolatek ma się uczyć w szkole, czy w przedszkolu. Pojawiło się nowych tysiąc miejsc pracy, a myśmy ogromne pieniądze z budżetu państwa, ponad 1,5 mld złotych, dołożyli do zadań własnych gmin. Związki zawodowe domagały się, aby znalazły się w systemie, są przy arkuszach organizacyjnych, mogą bronić nauczycieli. Domagali się wzmocnienia nadzoru pedagogicznego, jest wzmocniony. Jest też troska o małe szkoły, mamy ich cztery tysiące. Małe klasy, jednozmianowość, waloryzacja – wyliczała.
