Najniebezpieczniejsze miejsce na świecie

Najniebezpieczniejsze miejsce na świecie

Dodano: 
Przesmyk suwalski
Przesmyk suwalski Źródło: Dorzeczy
Z dr. Janem Parysem, byłym ministrem obrony rozmawia Ryszard Gromadzki.

Ryszard Gromadzki: W związku ze wzrostem napięcia wokół obwodu kaliningradzkiego, po wprowadzeniu przez Litwę unijnych sankcji wobec tej rosyjskiej enklawy, znów dużo mówi się o przesmyku suwalskim. Magazyn „Politico” powołał się niedawno na ocenę amerykańskiego Departamentu Obrony, według którego pas terenu przy granicy polsko-litewskiej jest „najniebezpieczniejszym miejscem na świecie”. Z czego wynika wyjątkowe strategiczne znaczenie Suwalszczyzny?

Dr Jan Parys: Trzeba jasno powiedzieć, że o zdolnościach obronnych czy na zdolności obronne wpływ ma również geografia. I tak jest w tym przypadku. Widzimy, że trzy kraje bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia – są wskutek położenia geograficznego, takiego, a nie innego ustanowienia granic, wyraźnie wysunięte na wschód w stosunku do innych państw NATO. Dostęp do nich jest uwarunkowany przez swobodę dostępu do obszaru zwanego przesmykiem suwalskim. Historia wojen zna takie sytuacje. W rezultacie udzielenie pomocy wojskowej dla tych trzech państw, członków NATO, stoi pod znakiem zapytania. W sytuacji zagrożenia może się okazać, że przesmyk suwalski został zaatakowany przez armię białoruską lub rosyjską. Wtedy kraje bałtyckie byłyby izolowane. A wiemy, że ich własny potencjał jest stosunkowo niewielki i one same nie są w stanie się obronić w sytuacji nagłego ataku rosyjskiego. Muszą liczyć na pomoc, która nie może przyjść wyłącznie drogą lotniczą. W tym sensie utrzymanie przesmyku suwalskiego i swoboda transportu przez ten przesmyk są warunkiem bezpieczeństwa tych trzech państw.

Dla Polski to nie jest sytuacja groźna. Powiedziałbym, że z punktu widzenia wojskowego to Rosja ma problem, żeby bronić obszaru Kaliningradu, choć raczej wolałbym mówić Królewca. Obrona Królewca przez Rosję jest niełatwa z punktu widzenia wojskowego, mimo że jest to w tej chwili rejon silnie uzbrojony. W przypadku wojny prawdopodobnie byłby on jednak obiektem uderzenia ze strony sił NATO, aby bronić wolnego dostępu do terytorium Litwy.

Czy wobec długoterminowego, jak wszystko wskazuje, uwikłania Rosji w wojnę na Ukrainie scenariusz rosyjsko-białoruskiego uderzenia na przesmyk suwalski, a tym samym odcięcia państw bałtyckich, jest scenariuszem realnym?

Z racjonalnego punktu widzenia uderzenie na kraje bałtyckie czy też na przesmyk suwalski w celu odcięcia ich od Polski w tej chwili nie byłoby krokiem sensownym. Rosja jest uwikłana w operację militarną, której nie jest w stanie zakończyć zgodnie z planem.

Całość dostępna jest w 28/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Ryszard Gromadzki
Czytaj także