Istotą wydarzeń na warszawskim Krakowskim Przedmieściu sprzed siedmiu lat było poszerzenie katalogu zachowań publicznych, które wydawały się „do pomyślenia”. Owszem, wcześniej toczyły się walki o krzyż, ale były to walki nieprzekraczające pewnych granic. Spierano się o to, czy powinien on wisieć na sali sejmowej, w szkołach, urzędach, szpitalach. Uzyskiwano wyroki sądowe, dyskutowano. Czasem uciekano się do podstępu. Wszystko jednak w pewnych granicach. Jeżeli ktoś już koniecznie chciał się poocierać genitaliami o krucyfiks, to musiał to robić w zaciszu galerii sztuki i liczyć się ze zdecydowaną reakcją. (...)
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.