Zamojszczyzna w ogniu

Zamojszczyzna w ogniu

Dodano: 
Heinrich Himmler i Reinhard Heydrich,
1938 r
Heinrich Himmler i Reinhard Heydrich, 1938 r Źródło: Wikimedia Commons
TRAGEDIA ZAMOJSZCZYZNY II POWSTANIE PRZECIW NIEMIECKIEMU LUDOBÓJSTWU II Jakub Ostromęcki II Niemcy byli zaskoczeni jakością organizacji polskiego oporu i skalą powstania. Polacy nie zamierzali przyglądać się biernie ludobójstwu na Zamojszczyźnie i zasiedlaniu polskich wsi niemieckimi kolonistami.
Heinrich Himmler, szef SS oraz RSHA (Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy), od 1941 r. roił o kolonizacji Polski i Sowietów. W jego głowie powstawały wizje sieci osadniczej, która na mapie przybierała formę gigantycznych osi przecinających bezmiar słowiańskiej dziczy. Miało być to osadnictwo wiejskie, rolnicze, ponieważ miasta były według niego wylęgarnią dekadencji. Sołtysami i wójtami germańskich osad mieli być oczywiście weterani SS. Tak w zarysie wyglądał Generalny Plan Wschodni.

Niemiecka ludobójcza utopia miała się zacząć od Zamojszczyzny. Był to teren żyzny, położony w pobliżu dwutorowej linii kolejowej prowadzącej z Lublina na Kowel i dalej w głąb zdobywanych właśnie Sowietów. Obszar planowanej niemieckiej kolonizacji miał w przybliżeniu kształt trójkąta, którego wierzchołki opierały się o Bug, Tomaszów Lubelski i Janów Lubelski. Obok, zdawałoby się, niekończących się pól uprawnych istniało tu jednak sporo lasów, co w niedługim czasie stało się dla okupanta prawdziwym utrapieniem. Wysiedlenie Polaków miało być podzielone na etapy. W sumie z Zamojszczyzny miało zniknąć ponad 350 tys. osób – głównie ze wsi. W Zamościu, w obozie przejściowym, Polacy mieli być dzieleni na pięć kategorii. Ci o „nordyckich rysach twarzy” mieli być wysłani do Rzeszy i zgermanizowani. Zdrowi i silni, ale „rasowo niepewni” szli do pracy przymusowej bądź z powrotem na wieś, ale już w charakterze na poły feudalnych parobków i czynszowników pracujących na germańskich panów. Dwadzieścia jeden procent miało docelowo skończyć w krematoriach Auschwitz i Majdanka. Najstraszniejszy los czekał dzieci – planowano oddzielenie ich od rodziców, wysiedlania na Mazowsze, pod Warszawę i w głąb Rzeszy. Baraki w obozie przejściowym opisał „Biuletyn Informacyjny” z 11 lutego 1943 r.: „Jeden (»dla rasowych«) ma podłogi, łóżka i stoły. Drugi – dla rzemieślników – jest również dość przyzwoity. Trzecim jest barak przeznaczony dla wywożonych na roboty do Niemiec, gdzie wysiedleńcy przebywają 2–3 dni; wywozi się młodzież poczynając od 14. roku życia. Barak czwarty, dla niezdatnych do pracy, jest okropny: spanie na ziemi, na cienkiej powłoce brudnej słomy. O nieludzkich warunkach przesiedleń oraz o »higienie« życia w barakach Zamościa świadczy chociażby fakt, że w czasie od 1 grudnia do 14 stycznia zmarło w barakach 117 osób, w tym 65 dzieci”.

Cały artykuł dostępny jest w 23/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także