Niemiecka ludobójcza utopia miała się zacząć od Zamojszczyzny. Był to teren żyzny, położony w pobliżu dwutorowej linii kolejowej prowadzącej z Lublina na Kowel i dalej w głąb zdobywanych właśnie Sowietów. Obszar planowanej niemieckiej kolonizacji miał w przybliżeniu kształt trójkąta, którego wierzchołki opierały się o Bug, Tomaszów Lubelski i Janów Lubelski. Obok, zdawałoby się, niekończących się pól uprawnych istniało tu jednak sporo lasów, co w niedługim czasie stało się dla okupanta prawdziwym utrapieniem. Wysiedlenie Polaków miało być podzielone na etapy. W sumie z Zamojszczyzny miało zniknąć ponad 350 tys. osób – głównie ze wsi. W Zamościu, w obozie przejściowym, Polacy mieli być dzieleni na pięć kategorii. Ci o „nordyckich rysach twarzy” mieli być wysłani do Rzeszy i zgermanizowani. Zdrowi i silni, ale „rasowo niepewni” szli do pracy przymusowej bądź z powrotem na wieś, ale już w charakterze na poły feudalnych parobków i czynszowników pracujących na germańskich panów. Dwadzieścia jeden procent miało docelowo skończyć w krematoriach Auschwitz i Majdanka. Najstraszniejszy los czekał dzieci – planowano oddzielenie ich od rodziców, wysiedlania na Mazowsze, pod Warszawę i w głąb Rzeszy. Baraki w obozie przejściowym opisał „Biuletyn Informacyjny” z 11 lutego 1943 r.: „Jeden (»dla rasowych«) ma podłogi, łóżka i stoły. Drugi – dla rzemieślników – jest również dość przyzwoity. Trzecim jest barak przeznaczony dla wywożonych na roboty do Niemiec, gdzie wysiedleńcy przebywają 2–3 dni; wywozi się młodzież poczynając od 14. roku życia. Barak czwarty, dla niezdatnych do pracy, jest okropny: spanie na ziemi, na cienkiej powłoce brudnej słomy. O nieludzkich warunkach przesiedleń oraz o »higienie« życia w barakach Zamościa świadczy chociażby fakt, że w czasie od 1 grudnia do 14 stycznia zmarło w barakach 117 osób, w tym 65 dzieci”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.