DoRzeczy.pl: Czy współpracował Pan z SB pod koniec lat '80?
Stanisław Bortkiewicz: Nigdy nie współpracowałem z SB. Moja przeszłość jest czysta i klarowna. Mam piękną kartę walki z komunizmem w stanie wojennym, kiedy w Gdańsku brałem udział w manifestacjach, drukowałem i kolportowałem ulotki oraz dokumentowałem zdjęciami działania ZOMO i milicji wobec manifestantów. Moje zdjęcia ze stanu wojennego były wystawiane podczas obchodów patriotycznych rocznic (ostatnio 21 października br. w ambasadzie RP w Paryżu). Akta IPN mnie dotyczące pełne są przekreśleń, dopisków robionych różnymi charakterami pisma, są też w nich sprzeczności dat. Kluczowe dopiski i przekreślenia w mojej rok wcześniej założonej karcie personalnej były dokonane z datą 26.09.1988, a wpis do ewidencji na ich podstawie jako,,dokumentu źródłowego” został dokonany z datą wcześniejszą tj. 06.09.1988r. Świadczy to o manipulacji zapisami i dokumentami.
Wbrew sugestiom trolla internetowego Johna Binghama, data ta nie ma też żadnego związku z moimi wnioskami paszportowymi, których w latach 80-tych składałem kilka, zawsze otrzymując paszport. Pierwszy wniosek o wyjazd do Anglii złożyłem 17.11.1981r. i otrzymałem zgodę 23.11.1981r. Do wyjazdu planowanego na okres Świąt Bożego Narodzenia do rodziny w Anglii nie doszło z powodu wprowadzenia stanu wojennego. Ponownie wniosek na wyjazd do Wielkie Brytanii złożyłem 20.06.1985 r. w związku z planowaną praktyką medyczną - studencką, paszport otrzymałem jednak do wyjazdu nie doszło i tym razem – ze względu na narodziny syna. Podobnie sytuacja wyglądała z wyjazdem do Turcji latem 1986 r. kiedy bez problemu otrzymałem paszport i tym razem wyjechałem na kilka dni. Kolejny mój wniosek z 11.03.1987r dotyczył wyjazdu na konferencję naukową w kwietniu 1987r i również zakończył się wydaniem paszportu oraz moim wyjazdem i udziałem w konferencji. Mój ostatni wniosek paszportowy w czasach PRL, w dodatku na wyjazd nie do Anglii, ale do Niemiec był ze stycznia 1989 r., a więc również pozostawał bez związku z fikcyjną kwalifikacją na,,Kontakt Operacyjny”, która pojawiła się w aktach 4 miesiące wcześniej pod datą 26.09.1988r. Zarzuty trolla o rzekomym związku zapisów akt SB z moimi aktami paszportowymi i wyjazdami są jak widać całkowicie bezpodstawne.
Cały Twitter i inne media społecznościowe jednak obiegło zdjęcie Pana karty personalnej.
Zostałem publicznie oskarżony na podstawie sfałszowanych dokumentów SB wzbogaconych dodatkowo fantazjami internetowego trolla. Karta personalna to dokument zakładany przez SB osobom, którymi ona się interesowała. Opublikowany wycinek dokumentu został wytworzony przez SB bez mojej wiedzy i udziału oraz podpisany przez funkcjonariusza SB z tym, że jego podpis został przez trolla zasłonięty, sugerując jakbym to ja go podpisał. Kolejnym kłamstwem w tych publikacjach jest to, że kiedykolwiek manipulowałem swoją datą urodzenia - nigdy tego nie robiłem, w żadnym dokumencie.
Rozmawiał Pan z prezesem Kurskim w tej sprawie?
Tak, rozmawiałem. Prezes Kurski od początku kierowania TVP konsekwentnie wymaga od dziennikarzy i dyrektorów przeprowadzenia lustracji. Niestety ustawa w tym zakresie jest zbyt liberalna i nie obejmuje swoim zasięgiem wielu stanowisk w TVP. Nie obejmuje na przykład mojego stanowiska. Stąd zwyczajnie nie przysługiwało mi prawo do przeprowadzenia lustracji. Spełnić wysokie w tym zakresie oczekiwania Prezesa Kurskiego mogłem dopiero pod koniec 2016 r., kiedy zostałem powołany do Rady nadzorczej TAURON S.A., gdyż członkowie takich rad mają prawo i obowiązek lustracji. O złożeniu oświadczenia lustracyjnego oraz o późniejszym złożeniu wniosku przyspieszającego procedurę informowałem Prezesa Kurskiego.
Skąd taki atak na Pana, a pośrednio na całe TVP?
Troll internetowy ukrywający się pod pseudonimem John Bingham, który na Twitterze opublikował rzekome sensacje na mój temat, po rozesłaniu ich w sieci nagle zlikwidował to konto. Wcześniej od wielu miesięcy konto to było bardzo aktywne. Mam informacje, że osoba ukrywająca się za tym trollem i kontem jest powiązana ze służbami specjalnymi – będę to weryfikował. TVP jest obecnie atakowana z przyczyn biznesowych, ekonomicznych, politycznych, a ja osobiście dodatkowo za to, że to z mojego zawiadomienia uruchomione zostało w 2013 r. śledztwo w tzw.,,aferze podkarpackiej”. Silne grupy polityczno-biznesowe, prokuratorskie, a nawet dziennikarskie ucierpiały na ujawnieniu tej afery. Trudno traktować ten spreparowany atak jako przypadek. Była to raczej zorganizowana akcja czarnego PR-u, wymierzona nie tylko we mnie, ale przede wszystkim w TVP, gdzie obecnie pracuję. Tymczasem zawartość akt zgromadzonych w IPN na mój temat nie upoważnia nikogo, kto ma elementarne kompetencje do ich przeanalizowania, do zarzucenia mi rzekomej współpracy z SB. Są to jedynie dokumenty wytworzone, a nawet przerabiane przez SB bez jakiegokolwiek mojego udziału, wiedzy oraz bez mojego podpisu.
Podejmie Pan kroki prawne w tej sprawie?
Oczywiście tak. Dowiem się kim jest ta osoba i co było motywem publikowania tych kłamstw. Podobnie z osobami, które pomówiły mnie powielając bez sprawdzenia nieprawdziwych informacje. Przygotowuję już w tej sprawie zdecydowane kroki prawne. Sprawę doprowadzę do końca, zarówno w warstwie prawnej jak i w zakresie oczyszczenia mojego dobrego imienia.
Kiedy spodziewa się Pan odpowiedzi z Instytutu Pamięci Narodowej w ramach Pana oświadczenia lustracyjnego, które złożył Pan w 2016 roku?
Wiosną tego roku, oczekując na orzeczenie IPN zainteresowałem się swoimi aktami w IPN. Kiedy je otrzymałem okazało się, że nie ma w nich praktycznie nic na mój temat prócz danych osobowych. Reszta to tylko gry wewnętrzne SB-eckiej maszyny i być może nabijanie sobie na moim nazwisku lepszej statystyki, awansów lub wyższych wynagrodzeń. Mało tego akta noszą czytelne ślady przerabiania lub fałszowania. Dlatego latem br. złożyłem wniosek do Prezesa IPN z prośbą o przyspieszenie mojej lustracji zwracając uwagę na ewidentne ślady fałszowania akt.
Nie wiem kiedy procedura się zakończy, ale jestem o jej wynik spokojny i cierpliwie czekam na finał. Jak dotąd nikt z IPN nie kontaktował się ze mną w tej sprawie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.