Przypomnijmy, że Gerald Birgfellner pracował przy inwestycji związanej z budową dwóch wież przez spółkę Srebrna. Kiedy Jarosław Kaczyński zdecydował o wstrzymaniu projektu, Austriak zaczął domagać się zapłaty za wykonane już prace. Prezes PiS odmówił mu ze względu na braki w dokumentacji i zaproponował rozwiązanie sądowe.
Biznesmen poczuł się przez Kaczyńskiego oszukany. W jego imieniu adwokaci Roman Giertych i Jacek Dubois złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS. Birgfellner był w tej sprawie przesłuchiwany sześciokrotnie.
Czytaj też:
Taśmy Kaczyńskiego. Adwokat Birgfellnera wyprowadzony z równowagi
W ubiegłą środę, 13 marca, prokuratura poinformowała, że nie można jeszcze podjąć decyzji o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania po zawiadomieniu austriackiego biznesmena, bo konieczne jest m.in. przetłumaczenie dokumentów przez biegłego. Giertych i Dubois są przekonani, że prokuratura chroni w ten sposób Kaczyńskiego.
"Złożyliśmy dziś zażalenie na bezczynność prokuratury w spr. zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa złożonego przez G. Birgfellnera. Przekroczone zostały terminy kodeksowe. Prokuratura mimo 6-krotnych przesłuchań pokrzywdzonego nie potrafi podjąć decyzji" – napisał w środę na Twitterze Giertych.
Wcześniej prawnicy Birgfellnera zapowiedzieli, że jeśli polscy śledczy nie zdecydują się na wszczęcie postępowania, to złożą wniosek o ściganie prezesa PiS przez prokuraturę w Austrii. Sprawę tzw. taśmy Kaczyńskiego ujawniła "Gazeta Wyborcza".